Jestem singlem, jak to się ostatnimi czasy mawia. Rozwódką i "trochę wdową".
Wiele też lat przed małżeństwem spędzilam jako singiel.
Dawniej nie było mi z tym dobrze. Z powodu niepełnosprawności, doznanej nietolerancji i prześladowań stałam się bardzo wycofaną, pełną zahamowań dziewczyną, więc nie wchodziłam w tego typu znajomości.
Potem weszłam w dużej mierze na siłę. Chciałam mieć własne życie, takie jak inne dziewczyny, kobiety... Skończyło się fatalnie.
Od rozwodu jestem sama, jeśli nie liczyć przelotnej znajomości z R. Choć pod wieloma względami bardzo mi się ta relacja podobała, zaistniały poważne przeszkody, ujawniło się uzależnienie i nieuczciwość. Pożegnałam zatem pana.
Dziś nie szukam. Przeszłam naturalny etap smutku i poczucia straty, ale wiedziałam już, że nie warto w imię związku rezygnować z siebie.
Dziś jest mi dobrze w pojedynkę, choć dobry związek mnie ucieszy.
Nie szukam nikogo ani w tzw. realu, ani przez internet, jednak od czasu do czasu ktoś mnie zaczepi drogą wirtualną (mam np. gadu-gadu), więc czemużby nie spróbować, nie pogadać, nie poznać kogoś ot tak, bez wygórowanych oczekiwań?
Odnoszę jednak wrażenie, że o ile w realnym życiu jeszcze się zdarzają, o tyle w świecie internetu nie ma już normalnych, kulturalnych, sympatycznych i dobrze wychowanych mężczyzn.
Nie jestem raczej pruderyjna, ale nie porzebuję tego nikomu udowadniać siląc się na "wyzwolone" konwersacje, na coś, co niektórzy uważają za flirt, a dla mnie to niewybredne zaczepki, którym daleko do wysmakowania, dowcipu, niebalalności. Lubię i pontuszyć, ale nie wszystko z każdym dopuszczam Potrzebuję swobody, a tej nie buduje się w pięć minut.
Nie owijając w bawełnę napisałam dziś jednemu, że nie życzę sobie nagabywania na intymne tematy i złośliwie dodałam, że świń razem nie pasaliśmy.
Pan nie odpisał, czego wcale nie żałuję, ale zdarzało się w przeszłości, że moja reakcja wywoływała pogardliwe komentarze, że jestem zimną kobietą, że mam jakieś deficyty.
Dawniej było mi przykro, dziś na szczęście wiem, że to nie o mnie świaeczy, lecz o nich.
Dziwię się jednak, że tak wiele tego zjawiska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz