wtorek, 15 listopada 2022

Wszystko jest po coś

 Wszystko jest po coś - od dawna w to wierzę, a moje przekonanie o tym wzrasta z upływem lat, a przypływem doświadczeń.

Dostałam dziś w pracy "prikaz", by stawiać się na miejscu o godzinie ósmej, a nie dziewiątej, jak dotychczas. Przyczyną oszczędności prądu w związku z zapowiadanymi podwyżkami cen energii.

Oj, boli! Nienawidzę porannego pośpiechu i wstawania po ciemku teraz, jesienną porą.

Ale cóż? Służba nie drużba.

Za to będę miała więcej czasu po południu i dłuższy dzień, bo i godzinę wcześniej wyjdę. Czyż to nie przyjemne?

W domu "spitoliła się" pompa do centralnego ogrzewania. Chyba się spitoliła.

Naprawię, oczywiście, to bardzo ważna sprawa, ale dzięki awarii przekonałam się, że ogrzewanie mieszkania samym piecem - póki co - wychodzi całkiem nieźle. A może da się zaoszczędzić na tym nieszczęsnym prądzie?

Nie kupiłam jeszcze węgla, bo tak się jakoś złożyło. W międzyczasie dowiedziałam się o tańszym kupnie. Kamień z serca! O połowę mniej zapłacę niż koleżanka, która opał kupiła we wrześniu czy sierpniu.

Nie ma tego złego... Naprawdę.

piątek, 4 listopada 2022

Coś ładnego.

 Żeby nie było tylko o smutkach... Dostarcza mi życie i radości.

Wreszcie udało się zrealizować zamiar odwiedzenia Bardzo Dobrego Kolegi (BDK ;) - pozwolę sobie tak go utytułować ;) ), z którym znamy się od maleńkości, a z którym nie widzieliśmy się ponad 20 lat ; był tylko kontakt przez internet.

To był weekend pełen radości, choć i tremy. Trema jednak nie przeszkodziła w szczerych i serdecznych pogawędkach, we wspólnym zwiedzaniu znanych z dzieciństwa miejsc, w zachwytach nad obfitującą w lasy okolicą. Jak dobrze przebywać z takimi "swoimi" ludźmi, których znam, od których niczego złego się nie spodziewam, którym ufam. BDK to człowiek z mojej drużyny, z mojej bajki i z mojej półki! Mało kogo tak bardzo, bardzo lubię i darzę sentymentem. Okazuje się że lata osobnego życia nie zniszczyły poczucia więzi.

Już się nie krygujemy, ale piszemy do siebie co wieczór. Rozmawiamy o sprawach poważniejszych i najbardziej zwyczajnych i chyba nas oboje cieszą te pogawędki.

Przewija się w nich motyw osobisty, temat relacji, związków, kobiet, mężczyzn, ale nie chcę sobie za wiele wyobrażać, obiecywać, być naiwną. Pożywiom, uwidiom, jak mawiają niezbyt ostatnio popularni Rosjanie. Bardzo mi się jednak podoba uczciwość i otwartość Kolegi, który niczego nie udaje, i ma odwagę pokazać się takim, jakim jest, również wrażliwym i miękkim. To i mnie otwiera, daje mi poczucie bezpieczeństwa. Jak dobrze móc sobie na to pozwolić. Jaka to miła odmiana od tych gruboskórnych facetów, których zdarzało mi się spotykać. Takich, dla których nieważna jestem ja, a jedynie to, czy chcę być z nimi w związku albo i w łóżku. Cenię subtelność w relacjach.

A jeśli zostanie między nami tylko przyjaźń i serdeczność - docenię to nie mniej.


Kiedyś wywiązała się z moimi koleżankami rozmowa o relacjach i uczuciach.

Rozemocjonowana nieco stanęłam potem nad grobem Mamy i powiedziałam: "Jeśli możesz, jeżeli masz taką moc - ześlij mi coś ładnego".

To co teraz przeżywam - nic wielkiego przecież - to już jest ładne :)

***

 Mama już ponad pół roku pod ziemią. We wrześniu minęło.

Wciąż nie mogę do końca poczuć straty, bólu, żalu.

Tylu ludzi ucieka przed bólem, a ja? Ode mnie ucieka mój ból.

Może nie jestem normalna, ale chciałabym poczuć go z całą mocą. Tak prawdziwie. Tak... normalnie.

Przecież to moja matka!


Czuł ktoś podobnie?

Jesienią jakoś bardziej...

Jesień pełną gębą - to już nie przelewki. Jedyna chyba pora roku, której nie darzę sympatią (choć czasem się udaje). Niezmiennie polska, ale już coraz mniej złota.

Wieczory po zmianie czasu nagle zrobiły się długie i choć nigdy się nad tym nie zastanawiałam, brakuje mi stopniowego ich wydłużania.

Podwórkowe, zaokienne życie zamarło, przydomowe ogródki opustoszały. I cicho tak w domu, bo syn jeszcze nie wrócił ze szkoły.

Jesienią jakoś bardziej samotnie.

Jesienią jakoś bardziej tęskno.

I chłodno.

...Chyba czas rozpalić piec.