Wszystko jest po coś - od dawna w to wierzę, a moje przekonanie o tym wzrasta z upływem lat, a przypływem doświadczeń.
Dostałam dziś w pracy "prikaz", by stawiać się na miejscu o godzinie ósmej, a nie dziewiątej, jak dotychczas. Przyczyną oszczędności prądu w związku z zapowiadanymi podwyżkami cen energii.
Oj, boli! Nienawidzę porannego pośpiechu i wstawania po ciemku teraz, jesienną porą.
Ale cóż? Służba nie drużba.
Za to będę miała więcej czasu po południu i dłuższy dzień, bo i godzinę wcześniej wyjdę. Czyż to nie przyjemne?
W domu "spitoliła się" pompa do centralnego ogrzewania. Chyba się spitoliła.
Naprawię, oczywiście, to bardzo ważna sprawa, ale dzięki awarii przekonałam się, że ogrzewanie mieszkania samym piecem - póki co - wychodzi całkiem nieźle. A może da się zaoszczędzić na tym nieszczęsnym prądzie?
Nie kupiłam jeszcze węgla, bo tak się jakoś złożyło. W międzyczasie dowiedziałam się o tańszym kupnie. Kamień z serca! O połowę mniej zapłacę niż koleżanka, która opał kupiła we wrześniu czy sierpniu.
Nie ma tego złego... Naprawdę.
Cieszy mnie, że nabędziesz tańszy węgiel, ale czy będzie kaloryczny? Ten kolumbijski nadaje się tylko do tego, by drogi nim utwardzać.
OdpowiedzUsuńPożywiom, uwidiom ;) Na pewno lepszy kolumbijski niż żaden.
Usuń