Słońce świeci i tego się zamierzam trzymać.
Na obiad dzisiaj żurek i eksperymentalne pesto z buraków do makaronu - i tego się zamierzam trzymać.
Jakieś tam domowe zadania przede mną - i tego też się zamierzam trzymać.
Nie chcę wiedzieć o wojnie na Ukrainie więcej niż to nieuniknione.
Tyle razy w życiu bałam się - i po co? Wszystko się jakoś ułożyło.
Powtarzam często koleżankom: szkoda martwić się na zapas. Jak się obawy spełnią, to po co zamartwiać się dwa razy? Jeszcze zdążymy. A jak się nie spełnią - w ogóle szkoda nerwów.
Powtarzam to teraz sobie.
A moja mama powiedziała: "Ja już mam lepiej niż wy. Ja już na wyższe piętro idę".
Mama odchodzi. W nosie ma Ukrainę i wszystkie ziemskie sprawy.
Jest już w naszym mieście, w hospicjum.
Odwiedzin nie ma, ale można się jakoś dogadać, umówić.