sobota, 5 lutego 2022

Bez tytułu, bo słów brak

Mama już ponad 2 tygodnie w szpitalu. To może być jej ostatnia podróż. Nadziei nie wolno porzucać, ale nie mam złudzeń. Choroba jest zaawansowana, zagrożenie nieuchwycone w porę.

Przedziwne jest to, co teraz odczuwam: ból, ale i akceptacja, smutek, ale i wciąż radość, że słońce świeci, a obiad się udał. Może to jakieś obronne mechanizmy psychiki? Ciężej nieraz przeżywałam różne bzdury niż to, co się dzieje obecnie. Odczuwam z tego powodu rodzaj wyrzutów sumienia.

Odczuwam bezsilność... i świadomość, że tak po prostu bywa.

Ale może jednak nie wszystko stracone? Czekamy na wyniki badań. A może coś się da jeszcze zrobić?

Może, ale wiem, że odpowiedź przecząca nie jest wykluczona.

...A odwiedzin nie ma...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz