sobota, 18 marca 2023

Społeczeństwo marudne czy ja naiwna?

 Może jestem tchórzem, strusiem, co chowa głowę w piasek, ale unikam jak ognia tego jakże polskiego stylu rozmów: że ceny, że rząd, że dlaczego nie można żyć "godnie" w Polsce, a za granicą można.

Nie wiem, nie byłam za granicą, ale z tego, co obiło mi się o uszy, z tego, co gdzie niegdzie przeczytałam, tam też niekoniecznie życie jest słodkie. Jednak nie wypowiem się z przekonaniem, bo nie posiadam wystarczającej wiedzy ani doświadczenia.

Postrzeganie życia jako godne wyłącznie przez pryzmat pieniędzy, zasobów materialnych także budzi mój sprzeciw, bo godność kojarzy mi się raczej z postawą życiową. wyborem i aspektem osobowości. Można żyć godnie dysponując bardzo skromnymi zasobami. Godność to dla mnie szacunek do siebie, własny kodeks etyczny i wierność sobie.

Żyję skromnie ale godnie.

Co zaś do narzekania, zawsze wolę zauważać, to co mam, za co mogę być wdzięczna i z czego się cieszyć, niż tracić energię na zżymanie się, że sąsiad ma więcej, szukanie winnych i snucie teorii spiskowych. O, jak nudzą mnie te "Polaków rozmowy", które nie wnoszą niczego poza nie zawsze rzetelną krytyką wszystkiego, co tylko się da.

Tak, wiem, nie jest idealnie, ale dlaczego za dysputy polityczne biorą się dyletanci, którzy ledwo liznęli jakichkolwiek wiadomości na ten temat? Którzy mają wiedzę ograniczoną, wybiórczą i tendencyjną, opartą nie na własnych wnioskach z obserwacji, na rzetelnie pogłębianej i poszerzanej wiedzy, ale na fragmentarycznych, bezkrytycznie powielanych wypowiedziach innych.

Z wyżej wymienionych powodów stronię od politykowania. Mam prawo interesować się czym chcę a polityka i wieści ze świata to nie mój krąg zainteresowań. Próbowałam "ambitnie" orientować się, co w świecie słychać, ale zdecydowałam, że nie potrzebuję się przytłaczać tym mnóstwem bodźców, duchowo się zatruwać. Skoro wolno nie lubić np. matematyki - dlaczego mam zmuszać się do tzw. bycia na bieżąco?

Mało obywatelska jest moja postawa, ale wolę zwracać uwagę na to, co mnie karmi, wzbogaca duchowo, buduje pozytywne emocje. Wolę posłuchać za miastem, jak trawa rośnie, niż śledzić w telewizji grozę i katastrofy, wojnę i klęski żywiołowe. Wolę przynieść sąsiadce ciężkie zakupy ze sklepu niż biadolić nad losem Ukrainy, której nie jestem w stanie pomóc. Z całym współczuciem - ale świata nie zbawię. Natomiast mogę na własnym podwórku pielęgnować pokój, pogodę ducha i nie przekazywać swojemu potomstwu duchowej trucizny, od której zaczyna się całe zło.


P.S. Nie było mnie tu dawno z powodu awarii laptopa. 

4 komentarze:

  1. O rany, totalnie Cię nie rozumiem. Dla mnie bardzo ważny jest rozwój duchowy, mam wysoko (tak mi się wydaje) rozwinięte poczucie empatii i dlatego równie mocno interesuje mnie zarówno to co rozwija mnie duchowo, ale także to w jakim kraju żyję. Jakże mam cieszyć się rosnącą trawą, jeżeli inni ludzie nie pozwolą mi robić z moim ciałem tego co chcę, jakże mam żyć w stanie nirwany, skoro kilkaset kilometrów od mojego domu toczy się wojna i głodują ludzie. Może nie zbawię świata przyjmując do siebie na kilka tygodni ukraińską rodzinę, wrzucając do kosza z darowiznami kilka kilogramów kaszy, czy protestując przeciwko wolności sądów czy całkowitym zakazie aborcji. Ale dzięki temu wstając co rano mogę na siebie spokojnie popatrzeć w lustro. Mój kodeks etyczny mówi, że skromnie, godnie, zawsze zgodnie ze swoim sumieniem i pomagając tym, którzy tego potrzebują. Pozdrawiam i życzę większej otwartości na świat :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To wszystko, co napisałam, nie znaczy, że mam zupełnie zamknięte oczy na to, co mi się nie podoba, na krzywdę innych itp. Jeśli mogę coś dla kogoś zrobić, pomóc, to bardzo chętnie, ale denerwowanie się i stresowanie naprawdę do niczego nie jest potrzebne. Co mogę, to zrobię, czego nie mogę – odpuszczam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trudno żyć godnie za najniższą krajową, szczególnie, że opłaty wysokie a jeśli przytrafi się choroba to dramat i trudno wtedy czuć się godnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy chyba, do czego odniesiemy słowo "godnie".
      Mam dwie przewlekłe choroby, jedną od urodzenia, a druga przyplątała się kilkanaście lat temu. Od lat stale zażywam leki, próba odstawienia kiepsko się skończyła.
      Żyję godnie - uczciwie i w zgodzie z sobą, bo dla mnie tym właśnie jest godne życie. Zgadzam się natomiast, że nasze państwo obywatelom życia nie ułatwia - niestety. Koleżanka moja na przykład otworzyła własny sklep i niemal równocześnie zachorowała na raka, ZUS oskarzył ją o próbę wyłudzenia chorobowego, sprawa jest w sądzie - to tylko jeden z wielu przykładów.

      Usuń