piątek, 24 marca 2023

Samotność... Cóż po ludziach?

 Chyba przeżywam etap "odpadania" ode mnie tego, co stare, co przestało służyć, rozwijać, wnosić coś ważnego w moje życie. Dotyczy to zwłaszcza moich relacji z innymi ludźmi.

Ćwierć wieku przyjaźni z X. diabli wzięli - nie mogę uwierzyć, że tak łatwo. Coś się wyczerpało, skończyło, przestało wystarczać. Nie widzę tu winnych - po prostu każda z nas ma inne potrzeby, które wreszcie ewidentnie się rozminęły.

Brakuje mi jednak kogoś, z kim mogłabym rozmawiać tak szczerze i dzielić się nie tylko tym, co miłe i piękne. Problem widzę jednak w braku równowagi: ja potrzebuję się poskarżyć czasem, a niektórzy - bo nie tylko ta osoba - narzekają prawie permanentnie. No, cóż... mają do tego prawo, ale we mnie to budzi sprzeciw, budzi dyktatora, który ma ochotę zdrowo ochrzanić za marudzenie - więc wolę się odsunąć i nie narażać nikogo na swoją frustrację czy irytację.

Sama też czuję, że niezbyt wiele mam dotychczasowym znajomym do zaoferowania, jesteśmy już w różnych miejscach, a oprócz tego odczuwam teraz intensywną potrzebę kontaktu ze swoim wnętrzem, myślami, emocjami. Często zamiast spędzenia czasu z przynudzającą wciąż o tym samym znajomą, zamiast gadania o niczym wolę zastanowić się nad tym, co mnie w danym momencie absorbuję, co czuję, jakie są moje potrzeby.

Brakuje mi osób na podobnym życiowym etapie, o podobnych doświadczeniach i zainteresowaniach.

Wierzę, że przyjdą, ale towarzyska pustka bywa trudna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz