czwartek, 10 lipca 2025

Aktualności

Znowu dzisiaj garść emocji w oddziale. Huśtawka nastrojów, bo w jednej chwili fajne porozumienie z kimś, a za chwilę dorywa się do głosu ktoś bardzie przebojowy, lepiej niż ja słyszący i nadążający, a ja wylatuję na aut. Trudno mi w takich sytuacjach i bardzo mnie to boli.
Ale dziś przyszła mi refleksja: Przecież nie tylko ja mam swoje ograniczenia i bariery. Przecież tutaj trafiają ludzie z problemami - przeróżnymi. Nie ma sensu kierować ostrza krytyki przeciw sobie. Nie ma w ogóle sensu krytykować ani zbytnio brać wszystkiego do siebie. Trudna to nauka, ale cenna. Co nie zmienia faktu, że dawniej było mi jednak znacznie łatwiej w relacjach.

Miałam okazję polepić w glinie. Nie spodziewałam się, że taką sprawi mi to radość. Ulepiłam koślawego stworka oraz ciut nieudolną głowę z twarzą. Lepiąc tę głowę doznałam wspaniałego i pięknego uczucia: poczułam, jak zaczyna żyć, ma konkretny wyraz twarzy, spojrzenie, coś komunikuje - i to ja jestem tego sprawczynią.
Dzieła innych były bardzie staranne, profesjonalne, piękniejsze, bo koleżanki i koledzy korzystali z gotowych, podpowiedzianych przez terapeutę zajęciowego rozwiązań. A to jakiś szablon, a to foremka... Jakoś mnie to nie satysfakcjonowało, bo to jak z pierogami chociażby: można je kupić w sklepie, co sama często i chętnie robię, ale nie ma to jak dzieło własnych rąk i świadomość, że to sobie zawdzięcza się rezultat.

Po południu przywieziono mi nową pralkę. Uczynny, choć okropnie opieszały w oddawaniu długów sąsiad z moim synem ustawili mi ją i podłączyli do kanalizacji. Właśnie pierze się pierwsze, puste, zgodnie z zaleceniem instrukcji, pranie.
Jak się skończy, załaduję pralkę i zrobię pranie prawdziwe, bo już się go sporo uzbierało.
Cieszę się jak małe dziecko nową zabawką :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz