środa, 14 sierpnia 2019

Przebudzona nieco wena

 Po fali upałów dziś dzień szary jak... mysie futerko w Mysiej Dziurze.
Spodobało mi się tak nazywać moje malutkie mieszkanie. Można się w nim zaszyć przed światem, utulić i przytulić się do jakiegoś miękkiego koca.
Moja wena nadal drzemiei, ale dziś jakby się nieco ocknęła.
Wiele gadać nie będę. Wysyłam Wam odrobinę słońca na przekór szarości. Własnego mojego siewu! Choć żaden to wyczyn, satysfakcja niemała.
 

Z perspektywy Mysiej Dziury słoneczniki najpiękniej prezentują się w obramowaniu okna pokoju syna, choć to akurat zdjęcie pstryknęłam z salonu.




 ...oraz na dowód,  ile w szarości urody:


Tę fotkę wykonałam jesienią w drodze do pracy. Widok niczym z japońskiej wycinanki!



Po południu może się rozgadam? :)



P.S. A skoro już zebrało mi się na wklejanie fotek - floksy już kwitną! Te sfotografowałam pod blokiem rok temu i chętnie spoglądam na nie w pochmurne dni:

Czyż  te barwy nie oddziałują antydepresyjnie?



A to pole maków spotkałam kiedyś za miastem na rowerowej przejażdżce.

Marzy mi się przenieść to zdjęcie na papier i powiesić w salonie, choć nie jest artystycznie doskonałe

2 komentarze: