piątek, 17 września 2021

I znowu marudzę!

 Znów o tym samym, ale utrzymuje się we mnie stan znużenia codziennością, zniechęcenia, braku zapału. Nawet nie bardzo chce się podjąć jakieś działania, by to zmienić. Ot,trwać tak z dnia na dzień... Tak sobie spokojnie i bez większych pretensji do życia - żyć.

Nie czuję smutku, depresji, ale nie czuję też entuzjazmu do życia, a miałam go sporo nawet w najtrudniejszych momentach. Czuję pewną irytację tym stanem, bo mi życie ucieka!

Piętrzą się przede mną banalne zadania, a brakuje mi sił i ochoty, by z energią i stanowczością zabrać się do roboty i mieć je już za sobą. Zmuszam się do niezbędnego minimum jak pójść do pracy, wykonać swoje obowiązki na tyle, ile nakazuje przyzwoitość, nie pozwolić, by dziecko chodziło głodne.

Lubiłam zawsze gotować, a dziś często zdarza mi się kupić w sklepie coś gotowego albo zamówić pizzę czy uwielbiany przez syna kebab.

Kochałam czytać, a dziś nic nie przykuwa mojej uwagi. Zaczęłam ostatnio okrzyczaną Nosowską i znudziła mnie w połowie lektury.

Najchętniej nie robiłabym NIC. Spała i miała wszystko gdzieś. Robiła wyłącznie to, na co mam ochotę: na przykład w przerwie między jednym spaniem a drugim wyskoczyła na spacer. A potem znowu spała i miała w nosie obmierzłą codzienność.

Co jest ze mną, do czorta?!

Czyta to jakiś psychiatra? ;)

2 komentarze:

  1. Przypomniał mi się tekst autorstwa Andrzeja Mogielnickiego: "Trzeba jakoś zebrać się, Nie marudzić wieczorami I spać, i spać, i spać, i spać, Niedospanym nigdy snem, Jak rzucony w wodę kamień, Tak spać, by zgubić czas, oszukać czas."

    Dobranoc :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie sio dobrze, taki czas. Popieram Zenzę, dobranoc :)

    OdpowiedzUsuń