czwartek, 23 czerwca 2022

Gdzie są niegdysiejsze blogi?

No i chce mi się pisać. O, jak dobrze!

Pisanie porządkuje myśli, co wiadomo nie od dziś wielu osobom. Mnie kojarzy się z relaksem, chwilą dla siebie, toteż tęskniłam za nim i żżymałam się, że wena nie przychodzi.

Na blogach zauważam specyficzne tendencje. Za przysłowiowych moich czasów ludzie pisali dla czystej przyjemności tworzenia i dla blogowych znajomości, nawet przyjaźni. Zwykle były to zapiski z codzienności, mniej lub bardziej osobiste wynurzenia, refleksje, relacje.

Dziś obserwuję... interesowność. Blogi są sprofilowane, tendencyjne, bardzo często komercyjne. Oczywiście każdy ma prawo pisać po swojemu, zaspokajać własne potrzeby pisaniem. Świetnie też zarabiać na czymś, co się lubi. Ale jakieś to.... sprzedajne, na pokaz, niezupełnie prawdziwe. Jakoś mi to zgrzyta.

Dziś po prostu blogi pełnią inną funkcję niż kilkanaście lat temu. Stały się nierzadko narzędziem i środkiem osiągania konkretnych celów. Oczywiście i na szczęście nie wszystkie.

Na krótko zafascynowałam się blogami tzw. lifestylowymi takimi jak "Buszując w codzienności" czy blog Joanny Glogazy albo szyjącej Joulenki. Przeszło mi jednak. Brakuje mi w tych blogach magii, zatrzymania się nad mijającą chwilą, tego, co nazywam klimatem. To się czyta w bardzo pragmatycznych celach, takie to (bez obrazy!) zadaniowe, nastawione na osiąganie, a ja chcę smakować blogi tak jak "drobiazgi" E-ka, zaglądać, co słychać u Agpeli, zerkać, co zafrapowało Annę.

Swego czasu chętnie czytywałam blogi szafiarek, ale i one przestały z fantazją bawić się strojami, stały się takie... konsumpcyjne i materialistyczne. Jest na szczęście kilka wyjątków, które z upodobaniem podglądam. Minimalissmo jest  bardzo inspirująca, praktyczna, a Edytę lubię za ułańską fantazję i mnóstwo radosnej energii, z jaką prezentuje swoje kreacje.

Ale zwyczajnie, tak po prostu fajnych blogów ubyło, co tu kryć.


 

 


7 komentarzy:

  1. Zgadzam się z Tobą. Mnie też brakuje dawnych blogów i ich właścicieli. Pewna era skończyła się wraz z bloxem, być może niektórzy gdzieś blogują, ale nie wiem, gdzie. Ja też piszę rzadziej, ale wciąż potrzebuję tego swojego prywatnego kącika. I cieszę się, że wciąż pisze się gruby zeszyt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja piszę rzadziej, bardziej też chyba powściągliwie, ale wciąż blog jest mi potrzebny. Serdecznie i ciepło pozdrawiam.

      Usuń
  2. Ja bloguję od czterech lat więc jakoś braków nie czuję. Są też ciekawe blogi, jak dla mnie, ot taki Gruby zeszyt :) Nie czytam blogów tematycznych, hobbystycznych,jednotematowych. Nie czytam też blogów, gdzie ludzie się ukrywają czyli piszą co się działo, a nie piszą co czuli. Niestety takich jest całe gromady, bo bardzo trudne jest pisać prawdę o sobie.Poza tym są czasy, kiedy nie mamy pojęcia o tym jaka jest ta prawda. Oducza się nas zadawać pytania: kim jestem, jaki jestem, po co tu jestem? Rodzice, szkoła i religie dają nam gotowce i kicha...Ale ludzie piszą, jak umieją, bo chcą być zobaczeni, a w środku jest taka pustka jednak i kupa znaków zapytania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anno, podpisuję się pod każdym słowem Twojego komentarza. Każdym! :)
      Sama dojrzewałam do autentyczności... Nie, nawet nie do autentyczności, bo przecież nigdy nie udawałam kogoś, kim nie jestem. Raczej do nieprzejmowania się krytyką i skądinąd często życzliwymi radami: pisz o tym, nie pisz o tym. Dziś jestem w stanie oznajmić nawet, że kasuję niebudujące (a wręcz przeciwnie) mnie komentarze. Daję sobie większe prawo do własnych odczuć, własnej wrażliwości. Do siebie.
      Doczekaliśmy czasów ogromnej wolności wyborów, ale to ma swoją cenę: łatwość pogubienia się w życiu i większy ciężar odpowiedzialności.

      Usuń
  3. Jak miło mi, że wspominasz i mój blog, chociaż od dłuższego czasu milczę. Spełniam się w czytaniu i pisaniu o książkach. Ale brakuje mi takiego codziennego zatrzymania i na pewno wrócę na swoją blogową ścieżkę, gdzie zachwycam się codziennością, dążąc do tego co w oddali. Ostatnie miesiące były dla mnie bardzo, bardzo trudne, straciliśmy niespodziewanie Mamę mojego Męża. Ta strata uświadomiła mi zbyt późno jak ważną była dla mnie osobą... Ale też przypomniała, że życie to suma chwil i trzeba każdą pielęgnować. Pozdrawiam cieplutko Marto, zawsze lubię poczytać co u Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Agpelo, ciepło pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. P.S. "Życie Violette" to przepiękna książka. Przeczytałam wreszcie.

    OdpowiedzUsuń