poniedziałek, 2 marca 2020

Piec - serce domu

Źróło zdjęcia: internet, fotka nie należy do mnie

Kuchnia węglowa była w pierwszym zapamiętanym przeze mnie domu, na Warmii.
Byłam wtedy sześcioletnim brzdącem.
Pamiętam plastry kartofli pieczone na blasze tej kuchni.
Pamiętam szmacianego pajaca, wrzuconego przez mamę do pieca przez fajerkę, bo był mocno zniszczony i sypały się z niego trociny.
Druga kuchnia była u moich dziadków, rodziców mamy. Ogrzewała całe mieszkanie, połączona z kaloryferami. Nie zwracałam na nią specjalnej uwagi - ale była, pamiętam.
Trzecia kuchnia stała u pani S., dobrej znajomej rodziców. U pani S. było zawsze tak czysto i przytulnie, piec białością kafli zapraszał: czekam, przyjdź, przytul się :)
Czwarta była i nadal jest u przyjaciółki. Suszy się nad nią pranie, na przypiecku drzemią koty, a na blasze parują garnki z wodą i przygotowywanymi posiłkami, szumi czajnik z wodą na herbatę.
Dziś i ja mam piec. Zawalidrogę w małym mieszkanku, producenta kurzu i brudu, do którego trzeba taszczyć opał i żmudnie rozpalać. Ile nerwów i przekleństw kosztowała mnie nauka rozpalania w zeszłym roku! Dziś jednak palę już jak "stary palacz" i nie sprawia mi to żadnego kłopotu. Wyprawy po węgiel traktuję jak formę rekreacji i ruchu na świeżym powietrzu. Nie dźwigam, bo sprawiłam sobie stary dziecięcy wózek do przewożenia ciężkiej węglarki. A piec polubiłam jak starego przyjaciela.
Za ciepło, którego nie da żaden kaloryfer. Za ogień, w który mogę się zapatrzeć (marzę o drzwiczkach z szybą, ale szkoda pieniędzy na rzeczy, które nie są priorytetem). Za wciąż ciepłą herbatę z "baniaka" na blasze. Za wieczory z książką i plecami przy kaflach. Za kartofle, choć ich jeszcze nie smażyłam, bo wciąż sobie obiecuję solidnie najpierw wyszorować blachę. I za proziaki - kto z Podkarpacia, ten wie, o czym mówię, a kto nie wie - zagadka do rozwiązania 😀
Żałuję tylko, że poprzednia właścicielka mojego mieszkania nie pomyślała o zainstalowaniu prawdziwej węglowej kuchni w pomieszczeniu do tego przeznaczonym. Mój piecyk na nóżkach stoi w rogu pokoju, nie ma fajerek i jest niewielki. W kuchni króluje płyta indukcyjna na prąd elektryczny - pomysł Mamy, która uznała, że tak mi będzie wygodniej, skoro w domu nie ma podłączenia do gazociągu. Kuchenka na węgiel zimą byłaby świetnym rozwiązaniem dającym przysłowiowe trzy pieczenie na jednym ogniu: zagrzałaby wodę na kąpiel, umożliwiłaby gotowanie i oczywiście ogrzała ciało i duszę.

6 komentarzy:

  1. U moich obu babć były piece... Były też kuchenki gazowe, ale to jedzenie gotowane na piecu było jedyne w swoim rodzaju... a w sypialni był piec z dochówką, w której babcia piekła nam jabłka z orzechami i cynamonem i podawała je z pysznym, domowym sosem waniliowym.
    U mojej teściowej dalej są piece... w pokoju duży kaflowy, w którym palenie opanowałam bez problemu (po prostu sobie przypomniałam jak było u babci), a w kuchni jest piec z kuchnią do gotowania. Zawsze stoi garnek z wodą.
    Tak sobie myślę, że jednak na dłuższą metę nie dałabym rady... jednak ciepły kaloryfer rano jest zbawienny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dałabyś, Asiu, nie święci garnki lepią, a mus panem wszytiego :)
      Jednak wygoda to fajna rzecz, chociaż dostrzegam korzyści w tej całej piecowej gimnastyce. Mobilizuje mnie do zdrowego wysiłku, by trochę się poruszać.

      Usuń
  2. Dawno nie było takiego artykułu. Bardzo fajny wpis.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo istotną kwestią jest także to abyśmy w ogóle wiedzieli kiedy czyścić nasze ciągi spalinowe i ja uważam, że to jest dość ważna kwestia. Myślę, że do takich prac najlepiej jest wezwać kominiarza z https://kominiarz.warszawa.pl/ i to jest moim zdaniem właściwa opcja.

    OdpowiedzUsuń
  4. Akurat ja także chcę powiedzieć, że bardzo ważną opcją jest to aby każdy z nas wiedział, że same przeglądy kominiarskie są bardzo ważną opcją. Od siebie chcę wam powiedzieć, że warto zawsze wezwać fachowca http://kominiarzszczecin.pl/ który na tym się znakomicie zna.

    OdpowiedzUsuń
  5. Strona z pelletami, którą wybrałem, zaskoczyła mnie pozytywnie https://www.biomasapartner.pl/c/pellet-drzewny,104. Szeroki asortyment, konkurencyjne ceny i szybka dostawa sprawiły, że był to trafiony wybór. Profesjonalna obsługa zdecydowanie zasługuje na pochwałę.

    OdpowiedzUsuń