Bujaj się, Fela, bo dzisiaj niedziela.
Albo raczej: bujaj się Marta, boś tego warta :)
Zostawiłam w pracy stale zażywane leki i nie wiem, czy nie z tego powodu czuję się trochę gorzej. Kłopoty z krążęniem powodują marznięcie w ciepłym mieszkaniu i drętwienie stóp. A przez to jestem niemrawa jak ta mucha w smole.
Odpuściłam sobie dziś korektę ; jeden dzień różnicy nie zrobi, a jestem tak zmotywowana, że już tej sprawy nie zlekceważę, nie ucieknę przed wyzwaniem. Wiem to. Mocno czuję.
Wzięłam się natomiast za obiecywaną sobie od lat lekturę "Zbrodni i kary" Dostojewskiego, którą synuś właśnie skończył omawiać w szkole. Jestem dopiero na pierwszych stronach, zdążył już mnie jednak mocno poruszyć wątek Duni, siostry głóœnego bohatera, która decyduje się na zamążpójście. O, jakim fałszem mi trąci argumentowanie matki Raskolnikowa na rzecz tego małżeństwa i tegoż narzeczonego. Na kilometr wyczuwam przekonywanie samej siebie, że "cytryny są słodkie", samooszukiwanie i rozpaczliwe pragnienie wiary w swoje deklaracje.
No, ciekawe, jak się ten motyw rozwinie.
Rzadko już sięgam po beletrystykę, bo współcześnie panuje zalew literackiej tandety, błahości, miałkości. Ileż można czytać o dzielnej bohaterce porzuconej przez niedobrego męża bez środków do życia, której nagle z nieba spada dworek po babci czy innej cioci? Albo o szlachetnych nazistach zakochujących się w więźniarkach obozów koncentracyjnych, najlepiej Żydówkach (ostatnio modny temat).
Czytane prawie rok temu "Stulecie Winnych" Ałbeny Grabowskiej zaczynało się dość obiecująco, a potem przyniosło rozczarowanie: ubogi język, zbyt prostolinijna narracja, wbrew pozorom niezbyt wiele wiadomośći o opisywanym czasie i miejscu
Nie twierdzę, że czytuję wyłącznie ambitną, poważną literaturę, ale jednak czegoś od ksiażęk wymagam i oczekuję. Na pier...y, za przeproszeniem, szkoda mi już czasu.
Dostojewski to oczywista klasyka wiem, że mnie nie zawiedzie. Choć należy do tzw. kanonu, jakoś go do tej pory pomijałam, chodziłam swoimi czytelniczymi drogami, wpadało w ręce mnóstwo innych rzeczy.
Przeczytałam "Zbrodnię i karę" z wielką przyjemnością, podobnie jak "Martwe dusze" i "Mistrza i Małgorzatę". Zgadzam się, że teraz sporo bylejakości w literaturze, nawet nagrodzone Nagrodą Nike "Ten się śmieje, kto ma zęby" mnie rozczarowało.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie, bo jakoś mi ta informacja o "...zębach" umknęła, choć-em bibliotekarka :)
OdpowiedzUsuńZwrócę uwagę, choć niekoniecznie przeczytam. Dawno już nie przejmuję się, co wypada znać i o czym wiedzieć. Ale w tym wypadku, chętnie się dowiem :)