wtorek, 4 marca 2025

Newsy z codzienności.

Spać mi się już chce, nie zamierzam tłumić ani bagatelizować tej potrzeby, skrobnę jednak pospiesznie parę zdań.

Jedna z moich koleżanek się rozwodzi. Zostałam poproszona o świadczenie w sądzie. Zgodziłam się pomimo pewnego sceptycyzmu. Stwierdziłam, że nie będzie to z mojej strony postępowanie wbrew sobie. Najważniejsze ich sprawy działy się przecież bez świadków, a to, co miałam okazję obserwować, nie jest wymierzone przeciwko komukolwiek. Ot, widziałam dwoje ludzi, którzy nijak nie potrafili rozmawiać i słuchać się nawzajem. Niestety, widzę sporo odpowiedzialności po stronie koleżanki, właściwie po równo to się rozkłada, ale zamierzam zaakcentować, że ci ludzie po prostu się nie rozumieli, nie pasowali do siebie, a ich związek od początku był pomyłką, zawarty został pochopnie.
Ryzykuję, że narażę się koleżance, ale nie boję się tego, nasze drogi i tak już od pewnego czasu się rozchodziły. Kłamać na jej rzecz nie będę, ale postaram się o odrobinę dyplomacji, by jej nie zaszkodzić.

Nasza wspólna znajoma odradzała mi godzenie się na rolę świadka, lecz pozwalam sobie nie podzielić jej zdania i postąpić po swojemu.

Dziś zainaugurowałam sezon kawek pitych przed domem, na świeżym powietrzu. W drodze z pracy spotkałam lubianego sąsiada, który żartobliwie wprosił się do mnie na poczęstunek. On dostał ode mnie kawę, ja od niego - kawałek sernika. Pogawędziliśmy, między innymi o tym, co słychać na naszym podwórku.

Pani Andzia narozrabiała! Próbowała w środku nocy podpalić drzewko na wspólnej posesji, co zarejestrowała zainstalowana przez sąsiadów kamera. Jasne jest już, że stwarza zagrożenie dla innych, więc prawdopodobnie trafi na jakieś zamknięte leczenie. Smutne, że kobieta nie ma żadnego wsparcia w najbliższych i jest takim ciężarem. Może odrobinę uspokoi się na podwórku, gdy przestanie zatruwać życie moim sąsiadom zza ściany. Pani Andzia i pani X. toczyły ze sobą nieustanną wojnę.

Poza tym ostatnio działy się w moim życiu interesujące i przyjemne rzeczy, ale to tym może już nie dziś. Uciekam w objęcia Morfeusza.

2 komentarze:

  1. Jak to się miło czyta: interesujące i przyjemne rzeczy ☺️ To czekamy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tej pierwszej kawki na dworze zazdroszczę, ja odłożylam tę ceremonię na najbliższy weekend, bo ponoć ma być u nas siedemnaście stopni ciepla.

    OdpowiedzUsuń