niedziela, 21 lipca 2019

Dziwnie

Uleciała gdzieś dawna pasja blogowania. To, co mam teraz do powiedzenia, nie interesuje chyba nikogo poza mną samą. Jakiś kryzys mnie dopadł, jakiś zamęt. Kotłuje się we mnie, ale na blog niespecjalnie się nadaje, to zbyt osobiste sprawy. To są rozmowy z Panem Bogiem (według określenia pewnej mojej znajomej) i z samą sobą. To nadaje się tylko i wyłącznie na użytek własny.

Przeglądam ten mój najnowszy blog i widzę, że tworzę go jakby trochę na siłę, popadam w skrajności pisząc codziennie o tym saym albo dla odmiany milcząc tygodniami, bo i o czym miałabym napisać? Że koperek rośnie w ogródku? Że znajomi wzięli wczoraj ślub, a ja chyba zostanę już sama po kres swoich dni, bo tak bardzo boję się ponownie komuś zaufać, a tak bym jeszcze chciała zaznać tej radości, że kocham i jestem kochana? Że obejrzałam dziś na Youtube przejmujący radziecki film: "Tak tu cicho o zmierzchu"?

 Że deszcz leje paskudnie i wieczory już stały się  bardzo zimne... Że spełniłam synową prośbę i przygotowałam ciasto bez pieczenia, tzw. 3bit na herbatnikach... Że biedny Wibrator stracił wszystkie swoje dzieci - całą czwórkę... Próbowałam ratować biedactwa, poić krowim mlekiem w obawie, że może z niedożywienia zaczęły nagle słabnąć w oczach. Nie uratowałam... Wibo szukała dzieci, miauczała, boli ją chyba nabrzmiałe pokarmem wymię. Biedna...

Tak mi jakoś niewyraźnie, melancholijnie i dziwnie.

5 komentarzy:

  1. A ja myślę Marto, że zbyt surowo oceniasz sytuację :) Blog to Twoje miejsce. Chcesz to piszesz o rzeczach dużych, chcesz to piszesz o drobiazgach. Ja to nazywam: "dąż do tego co w oddali, zachwycaj się codziennością" (to zresztą motto mojego bloga i... w ogóle moje motto życiowe): realizujmy duże marzenia, projekty, plany, ale miejmy czas, aby po drodze po prostu ŻYĆ, cieszyć się chwilą, z pozoru błahostkami.
    Życie składa się z rzeczy dużych i rzeczy małych. I podobnie blog - piszemy o rzeczach dużych i drobnych - ale każda z nich jest ważna - choćby dla nas samych, bo to nasze życie :)
    Pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej Marto, ja tam czytam Ciebie cały czas, nie komentuję, bo szczerze mówiąc nie za bardzo wiem co miałabym napisać :( Po prostu trzymam kciuki za Ciebie i za Twoje lepsze samopoczucie. Ogólnie blogowanie dziś, a blogowanie 10 lat temu, to dwie różne rzeczy. Coraz mniej komentarzy pod blogami, ludzie (w tym ja niestety) przyzwyczaili się, że zamiast rozmowy wystarczy dać lajka bądź wkurzoną buźkę :( Ja namiętnie nadużywam emotek :/
    Ja mimo wszystko mam nadzieję, że przynajmniej co jakiś czas zobaczę jakąś notkę od Ciebie.
    PS. i bardzo mi przykro z powodu Wibo i jej dzieci.
    Matko, ale się rozpisałam!! ;)
    pozdrawiam agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  3. W każdym blogowaniu są takie chwile, że po co to wszystko, że pisze się o rzeczach nieistotnych. A jednak jest to miejsce nasze, tylko nasze, gdzie możemy napisać o wszystkim. A po czasie wrócić do wspomnień. Ja czasem robię sobie urlop, ale potem z zapałem wracam.
    Trzymaj się i nie daj się zwątpieniom!

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoj blog, Twoje miejsce, ktore zagospodarujesz jak chcesz. My, komentujacy, jestesmy tylko dodatkiem!
    Skoro ewoluowalas w strone ciszy, to moze niedlugo przeewoluujesz znowu w tryb pisania.
    Trzymaj sie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Macie rację, macie rację... :)
    Ale wkurza mnie to moje dziwaczne ostatnie rozmamłanie. Wrrr!

    OdpowiedzUsuń