piątek, 5 lipca 2019

O introwertyzmie i paru drobiazgach.

Gadulska jestem dzisiaj, ale nagromadziło się we mnie.
Jak wspomniałam, lubię czynić psychologiczne spostrzeżenia na temat własny oraz innych ludzi. To ponoć objaw introwertyzmu.
Tak, rzeczywiście lubię i potrzebuję pobyć sama ze sobą. Energię uzupełniam w samotności, najlepiej wypoczywam, gdy mam czas na rozmyślania i pogawędki z własną duszą, porządkując swoje przemyślenia i emocje. Bardzo potrzebuję znajdować na to czas, którego ostatnio mi brakowało.
Dziś przed południem wpadła do mnie koleżanka, o której pisałam wczoraj. Wyskoczyłyśmy razem na obiad w niedrogim lokalu, spotkałyśmy tam inną moją koleżankę z grupką jej towarzyszek, przysiadłyśmy się do nich i czas miło zleciał...
Tak chciałam kiedyś wyrwać się do większego miasta, rozwinąć gdzieś skrzydła, a dziś myślę, że fajnie jest żyć sobie w małym miasteczku, gdzie tak wielu ludzi zna się od dziecięcych lat. I nawet w tym niewielkim mieście wciąż można poznawać nowych ludzi, bo ta moja druga koleżanka wybrała się dziś na kawę z gronem swoich znajomych z uczelni (koleżanka, nauczycielka, jest w trakcie przekwalifikowania się na pielęgniarkę).
Na forum rozwodników częste były skargi na brak przyjaciół, własnej sieci społecznej, a ja mocno czuję, że relacje są "rzeczą nabytą" i przy odrobinie samozaparcia jak najbardziej można się ich dorobić. Trzeba motywacji i wyjścia ze sławetnej strefy komfortu. Więc choć jestem wdową po rozwodzie lub jak kto woli owdowiałą rozwódką, absolutnie na samotność nie narzekam.

No, ale miało być o introwertyzmie i fascynujących różnicach między ludźmi. Lubię to obserwować.
Moja koleżanka, ta pierwsza z opisywanych, szuka teraz towarzystwa, przeraża ją pusty dom i samotność. Poprosiła mnie o spędzenie razem wieczoru i nocowanie u niej. Zgodziłam się, bo mam dzisiaj na to czas, chociaż planowałam w związku z wyjazdem syna poświęcić więcej uwagi sobie i domowi. U syna w pokoju istny chlewik... muszę się trochę w te jego kąty wtrącić ; w garażu wciąż paki czekają na na przeniesienie i ustawienie ich w mieszkaniu... Wychodzę jednak z założenia, że drugi człowiek jest ważniejszy niż jakieś tam porządki, a pogawędki nieporównanie przyjemniejsze niż praca, którą jeszcze zdążę wykonać.
Pójdę więc do X., z którą podzieliłam się spostrzeżeniem: "Zobacz, jak my się różnimy. Ja w takiej chwili nie chciałabym nikogo widzieć, tylko zamknąć się w domu i porządnie wypłakać. Żeby mnie nikt nie oglądał i żebym mogła sobie ulżyć ile tylko chcę". Koleżanka, też nauczycielka, ma teraz wakacje i "za dużo" czasu na rozpamiętywanie, a mnie w trudnych chwilach praca męczy, irytuje i nie mogę się na niej skupić. Wolałabym życiowe dramaty przeżywać w takich warunkach, od jakich ona ucieka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz