Czasami - ba! chyba zawsze - wystarczy mieć tę świadomość, że otwieram się na głos swojej intuicji, na sygnały zewsząd - a odpowiedzi na moje rozterki przyjdą. Nie szukać na siłę, po prostu pozwolić im przyjść.
Miałam w życiu wiele sytuacji, gdy zupełnie nieoczekiwanie coś mi się w głowie układało, przychodziło przekonanie i spokój, aczkolwiek równie często walczyłam, miotałam się, wątpiłam. Jednak pod wpływem moich zainteresowań rozwojem osobistym i duchowym stałam się bardziej uważna i wyczulona na te - nazwijmy je - głosy. Bardziej i częściej zauważam swoje emocje, uczucia, myśli.
Koleżanka poleciła mi kiedyś publikacje Jadwigi Kander. Jadwiga nie do końca ze mną rezonuje, ale ma bardzo wiele cennych przemyśleń i warto jej posłuchać. Dziś było coś o związkach, relacjach. Słuchałam jednym uchem, ale nagle coś mnie olśniło.
Dlaczego nie "wychodzą" mi związki, skoro mam w życiu wiele cennych przyjaźni, koleżeństwa i to przychodzi mi naturalnie?
Eureka! Bo traktuję mężczyzn jak zagrożenie (doznałam kiedyś sporo krzywd z ich strony - właściwie to byli jeszcze chłopcy, ale jednak "rodzaj męski"). Trzymam się na dystans, skąpię zwykłego, ludzkiego ciepła, serdeczności, tyle lat kojarzyło mi się to z upokarzającym "mizdrzeniem się", zabieganiem o względy. A przecież nie musi tak być ; czy chwaląc koleżankę za cokolwiek mizdrzę się do niej? Nie, po prostu dzielę się czymś, co uznałam za miłe, fajne, wspaniałe. Mam przyjemność z tego, że dałam coś pozytywnego, i jest to jednocześnie darem dla mnie. Po prostu czerpię przyjemność z relacji, bliskości, wspólnej chwili.
W relacjach damsko-męskich zawsze nastawiona byłam obronnie, budowałam wokół siebie mur i jeśli już decydowałam się na "coś więcej", wybierałam źle.
Pytanie jeszcze jak nie odgradzać się murem, ale jednak obronić się w razie potrzeby. Bo faktem jest, że niejeden za wiele sobie pozwala i pewnych zachowań stanowczo sobie nie życzę.
Myślę, że sukces tkwi w tym, kogo wybieramy (czy odpowiada naszym wartościom i oczekiwaniom) oraz w skutecznej komunikacji. Może jeszcze spotkasz taką osobę, nawet nie szukając jej na siłę.
OdpowiedzUsuńJakoś odechciało mi się szukać. Za dużo energii to kosztuje i naraża na zbędne frustracje. Lepiej - właśnie teraz zaskoczyła mnie zbieżność z pierwszymi zdaniami mojego postu - otworzyć się na to, co być może przyjdzie. Nie odganiać, gdy przyjdzie... ba, i rozpoznać, że przyszło.
Usuń