Co jeszcze jest we mnie żywe? Ostatnio - rosnąca odwaga mówienia własnym głosem i narażania się na cudze niezadowolenie. Dystans do wspomnianych "cioć Dobra Rada" oraz odwaga wyrażenia krytycznej opinii.
Mam przyjaciółkę od lat. Jest mi bliska, a jednak patrzę na nią bardziej krytycznie niż za młodych lat. Kiedyś głównie jej współczułam, wysłuchiwałam zwierzeń, a dziś bywam tym zmęczona i zniecierpliwiona. Ma od lat te same, nierozwiązane i dramatycznie z biegiem lat pogłębiające się kłopoty. Powtarza wciąż niesłużące jej zachowania i nic ze sobą nie robi. Jest jej, oczywiście naprawdę trudno, ale czy wszystko można tym tłumaczyć? Nie pozwala sobie pomóc, nie chce niczego zmienić. Wczoraj powiedziałam jej, nie bez irytacji: "To sobie giń razem z...", bo miałam kolejny raz do czynienia ze skargami i jej złością na toksyczną sytuację, w której tkwi dziesiątki lat. Po tych moich słowach ona migiem zakończyła rozmowę, a mnie się nie chce po raz tysięczny zabiegać o załagodzenie atmosfery. Oczywiście nadal ją lubię, jest dla mnie bardzo ważna, więc nie będę się oglądać, która ma pierwsza ponownie się odezwać, ale nie przeproszę już za własne zdanie i nie będę za wszelką cenę starała się jej nie urazić.
Drugą taką osobą jest poznany przez D. kolega. Miałam go za ciekawego, mądrego człowieka. ale okazuje się, że to ogromny egocentryk i dosyć dziwny typ. Drażniło mnie, że zasypuje mnie bzdurnymi wiadomościami przez Messenger (jak to się pisze, u licha? Wielką czy małą literą?), zupełnie nie interesując się mną naprawdę. Nigdy nie napisał, co u niego słychać, nawet gdy pytałam, ignorował zupełnie moje wiadomości. Ot, wysyłał hurtowo do wszystkich jakieś guzik mnie obchodzące zdjęcia i memy. Dzwonił sporadycznie, chyba z braku laku. Raz, drugi i piąty zwróciłam mu uwagę, że nie życzę sobie tysiąca memów i głupich zdjęć, aż ostatnio użyłam bardziej stanowczych słów. Nie boję się już stracić znajomości z osobą, która nie szanuje mnie. Po co mi jakieś puste relacje - czy to zresztą w ogóle jest relacja?
Co ciekawe, choć niekiedy po różnicy zdań następowały ciche dni - te relacje, które miały przetrwać, trwają nadal. Póki co - wszystkie dotychczasowe. Ostatniej z opisanych za relację nie uważam, skoro jestem nieważna i lekceważona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz