Coraz lepiej się czuję. Wraca mi radość życia i zachwyt otaczającym mnie światem.
Bo jest teraz pięknie. Jesień wkracza łagodnie i pogodnie. Anonsuje się rannymi mgiełkami i rześkim chłodkiem u progu dnia. Barwi pierwsze liście, filtruje słoneczne światło, napełniając je subtelnością i ciepłem.
Cudowny czas!
Żal mi tych popołudni na siedzenie w domu. Wybrałam się dziś nad naszą podmiejską rzekę i na niedawno powstałe bulwary. Te ostatnie przyciągają spacerowiczów i amatorów ruchu na świeżym powietrzu (muszę i ja wziąć kiedyś swoje rolki), jednak dziś wolałam odejść dalej, nad sam brzeg rzeki, gdzie mogłam samotnie kontemplować uroki chwil. Woda ma w sobie coś tak kojącego. W wodzie pluskały od czasu do czasu ryby, odbijały się nadrzeczne wierzby i przelatujące nad nią ptaki. Nad wodą kwitły ciemnoróżowe niecierpki.
I było tak cicho, spokojnie i dobrze jak w niebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz