piątek, 3 maja 2024

"Autociekawostki" i "autoodkrycia"

Obym się za wcześnie nie cieszyła, jak kilka dni temu, ale chyba naprawdę czuję się już lepiej. Ostatnim razem okazało się, że za mało dałam sobie czasu na regenerację i "rozlożyło" mnie z powrotem, ze stanem podgorączkowym włącznie.
Bo ja, proszę państwa, odnalazłam wreszcie mój termometr i on mi wiele wyjaśnia w sprawie mojego funkcjonowania. Teraz już mogę powiedzieć: nie, nie szukam wymówek, by nic nie robić, nie nie jestem beznadziejnym leniem - no, jak mam niby tryskać energią, skoro termometr wskazuje przyczyny jak byk? Czasami się nie ma wątpliwości co do swojego samopoczucia, ale bywa, że mylę je nawet ze zwykłą większą chandrą, bo i w takim stanie zdarza mi się czuć słabość i zniechęcenie do wszystkiego.

Tak to właśnie jest, gdy większość życia wmawiano komuś, że sobie wmawia dolegliwości, że się pieści ze sobą, gdy umniejsza się czyjąś wartość, bo jest mniej aktywny czy efektywny. Taki ktoś potem samemu sobie nie dowierza i albo gra energicznego, tryskającego życiem, udowadniając, że wcale nie jest taki beznadziejny - albo też byle zniżkę traktuje zupełnie bez dystansu. Znam! Byłam tam i bywam.
No, to teraz wiem: zaliczyłam większego kalibru infekcję, którą należało uczciwie wyleżeć.

Kolejna ciekawostka, która może kogoś rozśmieszy, a dla mnie jest odkryciem: jak bardzo można sobie pomóc w najbanalniejszy sposób.
Wczoraj przed południem czułam się bardzo słaba. Nie miałam pojęcia, z czego może to wynikać, łączyłam ten fakt z chorobą. Pomyślałam jednak, że śniadanie jadłam kiepskie i już dość dawno, że może osłabienie bierze się z głodu (którego właściwie nie czułam), więc warto byłoby coś przegryźć. Podjadłam i - szybko poczułam poprawę samopoczucia. Było to zaskakujące, choć już kilka takich doświadczeń za mmą.

Odnoszę wrażenie, że z wiekiem oraz zmianami w organizmie - muszę się uczyć siebie od nowa. Zmieniło mi się wiele reakcji, uczuć, do których byłam przyzwyczajona. Inaczej mój organizm manifestuje choćby właśnie głód, niż to miało miejsce jeszcze dekadę temu. Działo się to oczywiście stopniowo, niepostrzeżenie i teraz bywam często zaskakiwana przez samą siebie.
Dziesięć lat temu przenigdy nie robiło mi się słabo tylko dlatego, ze wyszłam z domu bez śniadania i przypominałam sobie o tym około południa - a przypominała mi o tym nie słabość, tylko zdrowe, konkretne ssanie w żołądku. Teraz mnie nie ssie, teraz robię się ospała, leniwa, rozdrażniona - długo nie wiedzialam, ze to głód, zresztą taki stan miewa różne przyczyny, co myli dodatkowo.

Bardzo to interesujące, naprawdę! :) I motywujące, by o sobie bardziej dbać.

2 komentarze:

  1. Oj tak , to prawda Z wiekiem może nie tyle od nowa ale na pewno musimy nauczyć się ,ze nasze ciało się zmienia.Ach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciągle mnie zaskakuje, że to "już". Wiele zmieniła choroba, ale pewnie i pesel swoje robi. Ale czy to nie za wcześnie? Wciąż mam wrażenie, że np. moi rodzice w tym wieku cieszyli się lepszą formą....
      Prrrrr! stój! Tata w moim wieku był już "świętej pamięci". Mama "dawała radę", ale przecież też miała swoje dolegliwości.
      No, tak... To zdecydowanie już :(

      Usuń