poniedziałek, 29 kwietnia 2024

Chwila wytchnienia

Leżałam trzy dni jak zmięta ścierka i dziękowałam Bogu, że mam już dużego i samodzielnego syna, o którego nie muszę się martwić, gdy sama niedomagam. To luksus!

Dziś wreszcie gorączka ustąpiła, poczułam chęć do normalnego funkcjonowania, ale chęć - nie znaczy siła. Po byle wysiłku muszę odpoczywać. Wyzwaniem było wyjście do nie tak znowu odległej Biedronki i droga powrotna ; dźwigać zakupów na szczęście nie muszę, bo od dawna mam torbę na kółkach.

Na szczęście wzięłam urlop do końca "poszatkowanego" świętami tygodnia i mam trochę czasu, by dojść do siebie. Rozkoszuję się wolniejszym tempem życia i brakiem presji, by ze wszystkim zdążyć.

W dzisiejszym świecie, naznaczonym presją sukcesu, dynamiki, tempa, nie zabrzmi chwalebnie to, co powtórzę po raz niewiadomo który: gdybym tylko mogła sobie pozwolić na rentę lub  emeryturę - już dziś rzucam pracę i bez grama, a nawet miligrama żalu zostaję w domu. Tak mi dobrze pod kocem, gdzie mogę się schronić o dowolnej porze, tak ciepło w te nieszczęsne wiecznie niedokrwione stopy.

Chwilo, trwaj!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz