Buntowałam przeciwko krzykom, poszturchiwaniu i tym podobnym metodom wychowawczym... a dziś sama siebie besztam, szturcham i nie lubię takiej powolnej, nieproduktywnej, nieefektywnej. Zmuszam się do wielu czynności wbrew sobie... ale czas to chyba wreszcie zmienić.
Dzisiaj przekonałam się, że warto czasem wyjść poza schemat.
Dzień był ciężki. Zbyt duże i gwałtowne ocieplenie spowodowało moje zmęczenie i przygnębienie.
Wróciłam z pracy i postanowiłam zorganizować sobie popołudnie inaczej niż zwykle: najpierw ja, potem cała reszta spraw, gotowanie, sprzątanie.
Wypiłam przed domem kawę, poczytałam książkę, a do rutynowych prac przystąpiłam dopiero gdy poczułam, że odzyskałam energię.
I poszło! Jest rosół na jutro, opanowałam rozgardiasz w mieszkaniu, godzinę spędziłam nad moim kursem korekty.
Nawet zapomniałam, że miałam wcześniej położyć się spać.
Nawet zapomniałam, że miałam wcześniej położyć się spać.
Już uciekam do łóżka :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz