czwartek, 25 kwietnia 2024

Rozmyślania przedpołudniowe

Ogromnie dużo miejsca i słów poświęciłam błahym może wydarzeniom. No, coż... emocjonalnie i subiektywnie błahe to nie było. Dało okazję do przemyśleń nad relacjami z innymi.

Wczoraj jeszcze inną perspektywę mimo woli i nie znając sprawy ukazała mi bratowa. I choć to też był drobiazg - jak lekko mi się zrobiło na sercu! I właściwie - jakie to oczywiste!

Racja jest jak d...a - powiedział jakiś polityk czy satyryk - każdy ma swoją. Mamy własne punkty widzenia, własne filtry odbioru rzeczywistości. Własne skrzywienia i uproszczenia.

A ja, dążąc do perfekcji i sprawieliwości - zapomniałam o sobie i swoim prawie do wlasnego oglądu. Może błędnego czasem, modyfikowanego po drodze, ale osobistego.

Ktoś mi zaimponował dzielnością, pokonywaniem niemałych trudności, a nawet ten ktoś bywa malkontentem i defetystą. A ja poczułam się gorsza, bo pozwoliłam sobie na słabość i dostałam opierdziel! Dlaczego?

"Pojechałam" niedawno po D., bo jakaś niechęć mnie ogarnęła. Przy całym swoim zbiorze wad D. ma mnóstwo zalet, jak ciepło, życzliwość dla ludzi (pomimo wszystko nie można jej tego odmówić), zmysł estetyczny w swoim codziennym otoczeniu. Nie jest "głupia", bo przecież nie zamyka się na dyskusję, zdobywanie wiedzy, choć może nie jest bystra jak te i ów - no, bo ma raczej flegmatyczną naturę.

D. jest D., X. jest X. Ja jestem ja.
Jakoś zawieruszyłam dystans, spokój, pewność siebie. To było bardzo, silne, bo i dość intensywna była relacja w naszym trio. Każda z nas jest zupełnie inna... Należy się konstruktywnie różnić i pozwalać sobie być sobą. Swoich granic stanowczo zamierzam bronić, ale mój ostatni wybuch był zupełnie nieadekwatny - za to wiele, wiele mi o samej sobie powiedział.

Nikt mi nie będzie mówił: "Zamień się ze mną". To jest ten punkt, gdzie moje przyzwolenie się kończy. Moje uczucia są tylko moje, niezbywalne i chcę to komunikować bez przemocy, ale z całą stanowczością.
Nikt nie będzie mnie pouczał, że powinnam czuć inaczej niż czuję, bo wszyscy mamy prawo czuć się po swojemu. Można ewentualną krytykę wyrazić z ciepłem i zrozumieniem, że ja nie mam tak jak Ty, bo jest to niemożliwe.


***

"Przebudzeniowcy", że tak ich nazwę - a czytam ich ostatnio sporo i wirtualnie mam do czynienia z tym środowiskiem - piszą, jak ważne są w życiu rytuały, ustalona co dzień rutyna. Są takie czynności, które powtarzane regularnie wchodzą w krew, a ich zadaniem jest pomagać w życiu.
Mnie rutyna kojarzyła się z przymusem, czułam niechęć, by codziennie rano na przykład gimnastykować się czy medytować o ustalonych porach. A jednak - przewartościowuję swoje podejście.

Dlaczego? Bo dostrzegłam bardzo wyraźnie ich znaczenie. Ważna jest pora, by się "ustawić" na cały pełen różnych wyzwań dzień. Jest ważne, by realnie i serio się o siebie zatroszczyć.

Ta ostatnio sytuacja z koleżankami - taka niby błahostka - uwidoczniła mi to bardzo wyraźnie. Czułam się tak źle, że postanowiłam rozładować stres przez ruch i sprawdzić efekty.

Ruch to nie tylko kwestia zdrowego ciała, ale ukoił też mój rozklekotany układ nerwowy, poprawił nastrój, dodał energii i optymizmu, zdystansował do emocji. Naprawdę nie doceniałam!

Medytację doceniam nie od dziś, ale nie przestrzegałam stałej pory ani miejsca, nie wyodrębniałam jej jakoś szczególnie spośród innych zajęć. Tymczasem jeśli za jej pomocą nastroję się odpowiednio do czekającego mnie dnia - procentuje jak mało co! Po prostu mnie ukierunkowuje i ustawia. Przetestowałam wczoraj i porządnę medytowanie, i spacer z kijkami. Zadziałało!

Czekało mnie trochę zadań, o których myślałam z niechęcią.Medytacja uświadomiła mi, że wiele spraw w życiu traktuję niczym "bat", przymus, a przecież często są to aktywności chciane, uważane za pożyteczne i pozytywne. Doszłam do wniosku, że ta niechęć - właśnie przez "bat". W medytacji skupiłam się, by poczuć, jak to jest, gdy czynność cieszy i relaksuje, gdy czuję się, jakbym brała rozkoszną, ciepłą kąpiel.
Kurczę! Pomogło! Udało się zmienić swój nastrój i rodzaj energii, podejść do zadań bez niepotrzebnego, nawykowego napięcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz