piątek, 15 maja 2020

A deszcz pada...

Zabawa w domową piekarnię bardzo mi sę podoba. Nie jestem "ortodoksyjna" w tym swoim pieczeniu, gdy mi się nie chce, odpuszczam i maszeruję do sklepu, a jednak nie ma jak ten nieprzemysłowy smak, ta satysfakcja z własnych dokonań i to ciepło w kuchni i w sercu, gdy pracuje piekarnik.
Doszłam już do takiej wprawy, że nie potrzebuję precyzyjnie odważać składników, dozuję "na oko" i za każdym razem wychodzi nieco inaczej, ale zawsze smacznie.
Syn za ciemnym chlebem nie przepada, więc tym razem specjalnie dla niego zagniotłam ciasto pszenne na żytnim zakwasie, a za to bez drożdży. Urosło jak szalone! Cieszę się, bo to mój debiut z tego typu chlebem. Rano nie miałam czasu na czekanie, aż wyrośnie ponownie po przełożeniu na blaszkę, więc schowałam do lodówki, by zakwas się nie "przepracował".
Po południu upiekę i już nie mogę się doczekać rezultatu!

Z bieżących spraw: nadal próbuje coś ugrać R., a myślałam, że mam go już z głowy. Niestety, odzywając się do niego w sprawie zwrotu jego rzeczy - kilku książek itp. - skłoniłam go do wznowienia kontaktu. Mam teraz niezbyt już chciane telefony i propozycje odwiedzin. I jak to po dobroci zakończyć?
Kiedyś ze zdziwieniem czytałam wypowiedzi kobiet, które nie pozwalają po zakończeniu związku na żadne przyjacielskie relacje. Uważałam, że to małostkowe i niedojrzałe. Nadal tak uważam, ale nie w uzasadnionych przypadkach. Teraz już rozumiem, że czasem lepsze radykalne cięcie, by zapobiec rozterkom i pokusom kontynuowania znajomości w niezdrowy sposób. Jak zwykle - bywa różnie, ale tym razem chyba powinnam się na to radykalne cięcie zdobyć. Przestałam czuć się spokojnie i bezpiecznie w jego obecności. Jest we mnie pragnienie bliskości, co stwarza dyskomfort w zderzeniu z powyższym.
Na działce rosną mi nowe siewki i flance. Zieleni się szereg rzodkiewek, dumnie wznosi swoje liście zimowy czosnek, nieśmiało wyziera szpinak i coraz śmielej młoda sałata. Nic jeszcze nie zapowiada maciejki, ale wierzę, że przyjdzie czas na upajanie się wieczornym zapachem.
A deszcz pada i pada, i chwała mu za to!

9 komentarzy:

  1. Dlatego czasem, jeśli tylko znasz adres, lepiej odesłać rzeczy w paczce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszkamy w tej samej dzielnicy, więc nie chciało mi się zawracać głowy sobie i Poczcie Polskiej :) Na szczęście R. chyba jednak odpuścił pomimo deklaracji odwiedzin i przekonywania mnie, że to jeszcze ma sens.

      Usuń
  2. Najważniejsze, że masz nad wszystkim kontrolę :) i odbywa się to rozstanie na Twoich warunkach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam, choć powinnam była jednak bardziej się cenić. Już od pewnego czasu rozważałam rozstanie i widziałam, że nie wszystko jest w porządku. No, ale...
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. Jestem za radykalnym cięciem. W przeszłości nie mogłam się pozbierać po związku, gdzie po rozstaniu spotykaliśmy się od czasu do czasu (to przyciąganie!) i tak to trwało... Nie można było sobie ułożyć życia, będąc stale zwodzoną i zwodząc...

    OdpowiedzUsuń
  4. Dużo w tym racji, choć to nie takie łatwe.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zapomnij o jarmużu. On jest królem działkowych upraw. Jeszcze jest czas, by go posiać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń