środa, 6 maja 2020

Kapuśniak wszechczasów i syn-pleciuga

To takie błahe domowe anegdotki:

Korzystam z przywilejów osoby niepełnosrawnej i do pracy chodzę na dziewiątą. I tak wstaję wcześnie, ale uwielbiam się nie spieszyć, mieć czas na poranny "rozruch".
W ramach rozruchu nastawiłam dziś kapuśniak ze świeżej, nie kiszonej kapusty.
Gotowanie szło sprawnie i spokojnie - w końcu rutyna! Nie byłabym jednak Martą, gdybym czegoś nie sknociła.
Do kapuśniaku dodaje się, choć niekoniecznie, koncentratu pomidorowego, więc chwyciłam słoiczek stojący w lodówce z napoczętą zawartością. Jakiś za ciemny wydał mi się jej kolor, ale uznałam, że widocznie z powodu nieco zbyt długiego przechowywania po otwarciu słoika.
Niewiele myśląc wrzuciłam do zupy hojną łyżeczkę ingrediencji. Łyżeczkę oblizałam - i poczułam dziwną słodycz! Skosztowałam jeszcze trochę ze słoika...
Okazało zię, że użyłam jakiegoś domowego dżemu podarowanego mi kiedyś przez koleżankę. Na etykiecie słoiczka jak wół napisane: "koncentrat pomidorowy" i logo firmy Pudliszki.


***


R. nadal mnie odwiedza, a ja go pomimo wszystko lubię, choć bardzo stanowczo (momentami ostro) ograniczyłam kontakt. Cieszy się z tego ograniczenia syn i garnie się do mnie aż miło.
Pewnego wieczoru, przedwczoraj chyba, siedzialam nad blogiem. Syn na to:

- Mama! "Gruby zeszyt" przeminie, a chwała Syna* trwać będzie na wieki!


Oczywiście chodziło o to, bym zajęła się nim zamiast blogiem.
Uwielbiam tego mojego pleciugę!


*Tu, narutalnie, padło imię, ale z oczywistych względów nie wymieniam.

2 komentarze:

  1. Ja w fazie zakochania w moim Mr. Bigu upiekłam zapiekankę z ziemniaków bez ziemniaków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdolna bestia z Ciebie :D
      Ale ja jeszcze zdolniejsza jestem, bo wcale nie muszę być zakochana, by co rusz powtarzać takie numery.
      Dzisiaj zadowolona zeszłam z działki (zasiałam fasolkę szparagową i wyplewiłam grządki nową motyczką) planując wypad do Biedronki. Zajęłąm się czymś jeszcze w domu i wyobraź sobie - zapomniałam. A tu zakaz handlu w niedzielę i skazani jesteśmy na naleśniki - powtórkę dzisiejszego obiadu. Lubimy je wprawdzie, ale marzył mi się jakiś bardziej "konkretny" niedzielny posiłek.

      Usuń