Wodnikowa Panna wyłączyła możliwość komentowania, a właśnie przeczytałam u niej o koleżance z pracy, która ma zwyczaj głośno myśleć i przez to bywa uciążliwa. Wierzę w to, ale z autopsji wiem, że bycie tą, która przeszkadza, jest nie mniej uciążliwe. Stale gryźć się w język, milczeć, chociaż cię wprost roznosi - baaaardzo męczące! Też mi się marzy praca z domu, gdzie nikt mi nie tłamsi osobowości (😉)
Zauważyłam, że mój blog nieco ewoluował. Stał się mocno introwertyczny, żartuję, że wręcz narcystyczny. Z niezadowoleniem stwierdzam, że jestem ostatnimi czasy mniej uważna na poprawność językową, przepuszczam więcej błędów i niepoprawnych konstrukcji. A poprawiać napisanego tekstu - o zgrozo - nie zawsze mi się już chce.
Dużo miejsca i uwagi poświęcam sobie, ale - nieraz już to oznajmiłam - pozwalam sobie na to. To mój blog, mój czas, moje życie i moje sprawy do poukładania. Nudne? Nie czytać! Minęły - mam nadzieję - czasy, gdy zależało mi, by moje zapiski podobały się innym, mówiły o czymś żywo i frapująco. Tu po prostu rozmawiam ze sobą, a jeśli ktoś zechce posłuchać, może dołączyć do rozmowy - zapraszam.
Operację opisaną w ostatnim poście uważam za punkt zwrotny w moim życiu i rzecz nieprzypadkową. Mocno uprzytomniła mi, że potrzebuję skontaktować się sama ze sobą, oraz uhonorować samą siebie.
Nie mam już sił ani chęci udowadniania czegokolwiek, dostosowywania się do oczekiwań.
Ten proces narastał we mnie od kilku lat, ale teraz wybrzmiewa na całego. Pozwalam sobie na to moje wolne tempo, małą aktywność i mało spektakularne życie. Pozwalam sobie zagłębiać się w siebie do woli. Pozwalam sobie sprawdzać, dociekać, co mi w życiu nie służy, a co - wręcz przeciwnie. Pozwalam sobie grzebać we własnych dysfunkcjach, zranieniach, skupiać się na stanie zdrowia i nudzić na ten temat, dopóki nie poczuję, że wiem już o tym wszystkim tyle, ile mi potrzeba. Znam siebie i wiem, że dopóki nie osiągnę tego punktu - wręcz upierdliwie drążę temat. A więc będę drążyć do wol i obrzydzenia czytających.
Pozwalam sobie mieć własną historię i nie udawać, że nie wywarła na mnie wpływu. Pozwalam sobie być wrażliwa i ciekawa siebie. Bo bardzo chcę sobie pomóc.
I slusznie! Trzymam kciuki, żebyś osiągnęła swoje cele, a i po drodze do nich była zwyczajnie zadowolona z tu i teraz.
OdpowiedzUsuń