poniedziałek, 22 sierpnia 2022

Jak "puściłam" presję

 Z wyjazdu na Polesie na razie zrezygnowałam.

Zawsze sądziłam, że lubię spontaniczność, a jednak nie do końca. Pewne sprawy lepiej wcześniej przygotować, zorganizować, mieć jakiś plan.

Na ostatnią chwilę wybierałam się na Lubelszczyznę. Czułam presję, że "muszę" wykorzystać wczasy pod gruszą, nie zmarnować okazji, "zaliczyć" urlop poza domem - a tak naprawdę jakoś brakowało mi zapału do pakowania, sprawdzania autobusów, gnania na stację..

Już wiem, dlaczego.

Po prostu potrzebowałam czasu, a beztrosko zostawiłam sobie przygotowania na później, łudząc się, że to żadna filozofia.

Ulżyło mi zatem, gdy pociągnięty za język przyjaciel wyznał, że wybrany przeze mnie termin jest dla niego kłopotliwy. Zapytałam o to, wywnioskowawszy z rozmowy, że nie odmawia mi z uprzejmości. Wspomniał, że dużo się u niego teraz dzieje, że dopiero co miał gości przez kilka dni, teraz znowu on wybiera się niebawem na spotkanie z siostrą, która przyjechała z zagranicy.

"Zażądałam" bezlitosnej szczerości i spytałam, czy nie sprawię kłopotu. Kolega trochę opornie wyznał, że owszem, jest to nieco kłopotliwe, ale też nie chce mnie z kolei stawiać w niezręcznej sytuacji. Zapewniłam go, że to żaden kłopot i zapadła decyzja, że spotkanie przekładamy na drugą połowę września. Wpadnę z weekendową wizytą.

Ulżyło mi! Zeszła presja, a zastąpił ją spokój i zadowolenie, że będę mogła bardziej rozważnie przygotować się do wyjazdu.

Zgodni jesteśmy oboje co do tego, że czujemy i tremę, i radość z planowanego spotkania, ale radość zdecydowanie przeważa. I że chyba nie starczy nam dnia i nocy, by się nagadać.

Ach jak dawno nie czułam się tak radośnie i pozytywnie!

Nie do końca to może adekwatne słowo, ale tego mojego kolegę kocham jak brata, żywię do niego ogromną sympatię. To taki "mój" człowiek!

Przy okazji przyjrzałam się, czym jest presja i jak się jej nie poddawać. Oraz przekonałam się znowu o niezaprzeczalnych korzyściach z otwartych rozmów i stawiania spraw.

Zachwalana przeze mnie Pati Garg zachęca bardzo do przyglądania się sobie, jeśli coś w życiu nam szwankuje.

Tak też czynię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz