niedziela, 28 sierpnia 2022

Postscriptum o szczęściu

 Pada tu i ówdzie pytanie: kiedy czujesz się szczęśliwy(a), kiedy tak się czułeś(aś)?

Miewałam problem ze sprecyzowaniem odpowiedzi.

Bo wiecie, chwil szczęścia mam tak wiele, że - trudno mi wyróżnić te szczególne, te nadzwyczajne.

Bywam szczęśliwa z byle powodu, natomiast jakiegoś spektakularnego szczęścia typu wielka, zapierająca dech miłość, niezwykła podróż - nie zaznałam.

Czasami robiło mi się przykro w chwilach zastanowienia: jak to? nie jestem szczęśliwa?

Ale dziś znam odpowiedź.

Szczęśliwa jestem, gdy czuję zgodę na tu i teraz. Gdy niczego nie pragnę więcej, gdy dobrze jest jak jest.

Gdy pędzę rowerem przez pola i mam wiatr we włosach a w oczach łany kwitnącego rzepaku.

Gdy usmażyłam stos naleśników i patrzyłam, jak mały synek pałaszuje z kolegami.

Gdy słyszę syna chichranie się z kuzynem w drugim pokoju.

Gdy siedzę przed domem zrelaksowana, z poczuciem spełnionych domowych obowiązków.

Gdy wiosna skrada się jak złodziej, a ja ją przyłapuję na tych nieśmiałych krokach, gdy zmienia się barwa powietrza w sierpniu, a październikowe poranki przeszywają rześkim powietrzem.

Szczęśliwa jestem... gdy to zauważam.

Gdy czuję że żyję!!!

Gdy jest we mnie zgoda na siebie samą i na moje życie.

Nie potrzebuję fajerwerków.

Bo czasami byle iskra rozpala we mnie fajerwerki. We mnie, nie na zewnątrz.

3 komentarze:

  1. Taka jest też moja recepta na szczęście :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I to właśnie jest szczęście: chwytanie małych rzeczy, bo to one tworzą całą naszą rzeczywistość.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki serdeczne za komentarze. Nic dodać, nic ująć :) Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń