Pada tu i ówdzie pytanie: kiedy czujesz się szczęśliwy(a), kiedy tak się czułeś(aś)?
Miewałam problem ze sprecyzowaniem odpowiedzi.
Bo wiecie, chwil szczęścia mam tak wiele, że - trudno mi wyróżnić te szczególne, te nadzwyczajne.
Bywam szczęśliwa z byle powodu, natomiast jakiegoś spektakularnego szczęścia typu wielka, zapierająca dech miłość, niezwykła podróż - nie zaznałam.
Czasami robiło mi się przykro w chwilach zastanowienia: jak to? nie jestem szczęśliwa?
Ale dziś znam odpowiedź.
Szczęśliwa jestem, gdy czuję zgodę na tu i teraz. Gdy niczego nie pragnę więcej, gdy dobrze jest jak jest.
Gdy pędzę rowerem przez pola i mam wiatr we włosach a w oczach łany kwitnącego rzepaku.
Gdy usmażyłam stos naleśników i patrzyłam, jak mały synek pałaszuje z kolegami.
Gdy słyszę syna chichranie się z kuzynem w drugim pokoju.
Gdy siedzę przed domem zrelaksowana, z poczuciem spełnionych domowych obowiązków.
Gdy wiosna skrada się jak złodziej, a ja ją przyłapuję na tych nieśmiałych krokach, gdy zmienia się barwa powietrza w sierpniu, a październikowe poranki przeszywają rześkim powietrzem.
Szczęśliwa jestem... gdy to zauważam.
Gdy czuję że żyję!!!
Gdy jest we mnie zgoda na siebie samą i na moje życie.
Nie potrzebuję fajerwerków.
Bo czasami byle iskra rozpala we mnie fajerwerki. We mnie, nie na zewnątrz.
Taka jest też moja recepta na szczęście :)
OdpowiedzUsuńI to właśnie jest szczęście: chwytanie małych rzeczy, bo to one tworzą całą naszą rzeczywistość.
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne za komentarze. Nic dodać, nic ująć :) Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuń