sobota, 20 sierpnia 2022

R.I.P.

 Znowu śmierć. Tym razem nagła jak grom z jasnego nieba, bez ostrzeżenia. W ostatnią niedzielę wieczorem.

Sąsiad siedział z innymi sąsiadami przy stoliku na podwórku. Nagle poczuł się źle, oparł głowę o stół - za chwilę po prostu padł. Przybyłe pogotowie nie odratowało go.

Był ode mnie młodszy o kilkanaście lat.

Nie będę piać, jak to na podwórku jesteśmy jedną wielką rodziną, bo mocno bym przesadziła, ale ludzie się tu znają, sporo o sobie wiedzą, nie są dla siebie anonimowi. Mimo woli zżyci.

Była składka na wieniec, był pogrzeb... Na pogrzebie sporo ludzi. Wszyscy chyba byli wstrząśnięci.

Mogło to spotkać każdego, ale alkoholizm być może walnie się przyczynił.

Jeśli pogrzeb może się podobać, to ten mi się podobał. Mowa księdza była empatyczna i z serca.

Mimo swojej ułomności, nałogu był dla mnie uczynny i życzliwy, Człowiekiem był pracowitym i jak to mówią, do roboty sprytnym. Znał się na budowlance, domowych remontach. Mieszkał za ścianą mojego mieszkania, lubił uciąć pogawędkę, był rozmowny i po swojemu poczciwy. Nieraz zaglądał do mojej kuchni przez otwarte okno: "Chodź, sąsiadka, pogadać!". Czasami robiłam mu kawę, którą piliśmy przed domem.

Szkoda chłopaka, a jego matki serdecznie żal.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz