Przez całe życie jestem na bakier z telewizją - i ma to swoje dobre strony. Nie znam tylu "obowiązkowych" filmów, seriali, że dziś mogę poznawać niewielu już obchodzące pozycje takie jak "Tulipan" (niedawno obejrzany), "Rzeka kłamstwa" (znana mi z książki przeczytanej ponad 20 lat temu i włanie oglądana), "Osiecka" czy "Sprawiedliwi". Nie są to krzyczące z afiszów tytuły, lecz ich zaletą jest to, że prezentowane są bezpłatnie i często mają napisy, a to jest teraz bardzo ważne kryterium, bo po jednym z przeziębień wciąż dokucza mi spory niedosłuch.
Więc dziś, choć dzień letni i bajecznie słoneczny - zostaję w domu. Upał jest nie do wytrzymania. Zasłoniłam okna, otworzyłam je na przestrzał, by przeciąg choć trochę wywietrzył mieszkanie, i nie wytykam nosa na podwórze.
Zaniedbałam w tym roku swój ogródek. A to źle się czułam, a to byłam zupełnie zniechęcona, a to gnałam gdzieś "światami". Trudno. Wezmę się za niego jesienią. Pozbieram to, co się nie zmarnowało, przekopię i koniecznie zasadzę topinambur. Chcę pojeść tych egzotycznie brzmiących "bulw" ze starych książek kucharskich. Topinambur sadzi się jesienią i to raczej późną.
Tymczasem odpuszczam sobie i pozwalam na leniuchowanie błogie.
Jutro lub pojutrze wyjeżdżam na Polesie Lubelskie, do ukochanej krainy lat dziecinnych.
Zaprosił mnie mój... przyjaciel?
Trudno mi najtrafniej określić naszą relację.
To człowiek, którego darzę sentymentem, z którym łączy mnie wiele wspomnień z dzieciństwa, który jest mi bliski. Z drugiej strony - dzielą nas długie, bardzo długie lata rozłąki, duża odległość. Przetrwała jednak pamięć i poczucie więzi.
Cieszę się na to spotkanie, ale jednocześnie czuję dużą tremę. Rozstaliśmy się będąc niemal dziećmi, a teraz spotka się dwoje niemłodych ludzi, każde z jakąś historią, może jakąś tajemnicą. Właśnie przed takimi bliskimi, ważnymi osobami najtrudniej czasem się otworzyć i być sobą. Natomiast chyba wszyscy znamy efekt "dworca kolejowego", gdy człowiek nie obawia się mówić o sobie, bo przecież już się nie spotkamy, bo przecież i tak się nie znamy.
X. nieznany nie jest.
No, cóż... chowam tremę do kieszeni i jadę. Witajcie lasy, jeziora i starzy przyjaciele!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz