Pół dnia już śmignęło, a tyle chciałam zrobić i przeżyć. Spacer się marzył, wizyta u Mamy (czyli cmentarz, gdyby ktoś nie wiedział)... A jak co do czego, to tak błogo leżeć z laptopem na kanapie!
Odbyło się kolejne spotkanie z Pati. Dobra, serdeczna atmosfera i wiele przydatnego wsparcia. Czuję błogie ukojenie, doznałam realnej pomocy. Trwało dość długo, więc zastaje mnie południe - i lekki dylemat: robić obiad czy rzucić wszystko i wybrać się na spacer w ten cudowny słoneczny dzień.
Wiem, co powiedziałaby Pati (i zapewne nie tylko ona): zatrzymaj się i poczuj, czego naprawdę pragniesz.
Zdecydowanie pragnę wyjść i skorzystać z dobrodziejstw natury. Idę na cmentarz, a do domu wrócę okrężną drogą. Za cmentarzem są tory, a wzdłuż torów polna ścieżka i krzaki - głóg, dzikie róże, tarnina, wśród których buszuje ptactwo. I na to właśnie mam ochotę!
No, to idę :)
Z aktualności moich prywatnych i domowych: zepsuł się bojler po czterech może latach od zakupu. Z nieocenioną pomocą przyszedł sąsiad ; stanowczo umiejętności techniczne i mechaniczne, smykałka do różnych napraw u mężczyzn są seksi! :) Daję prawo obu płciom do różnych predyspozycji i upodobań, ale to jest męskie, seksi i basta :) I jak fajnie mieć blisko takie wsparcie. No i sąsiad jest uczciwy, choć regularnie muszę go ?ochrzaniać za spóźnianie się ze zwrotem pożyczanych od czasu do czasu pieniędzy. On akceptuje moje ochrzanianie, a ja się chyba przyzwyczajam, że od czasu do czasu trzeba mu "nawsadzać". Grunt, że "wsadzanie" skuteczne :D
Tę awarię uznałam za test mojego spokoju i niepanikowania w obliczu problemów. Wyskok z kasy był dość spektakularny, ale czuję głęboką pewność, że jak z wieloma rzeczami, tak i z tą sobie poradzę. Ba, już sobie poradziłam.
A pieniądze? - to tylko pieniądze, wszak po to są, by je wydawać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz