Godzina dwudziesta z minutami, a ja już w koszuli nocnej i pod kołdrą. Za chwilę gaszę światło.
Moje życie to zmęczenie co drugi dzień. Kto tego nie doświadcza, nie pojmie.
Dlaczego nie mogę funkcjonować normalnie, być pełną życia i energii?
Coż? Nie pozostaje nic innego jak się do takiego stanu rzeczy dostosować. Liczę na to, że nad ranem przebudzę się wcześniej i dokończę robienie obiadu na jutro oraz pozmywam stertę garów w zlewie.
Teraz padam na ryjek, jak mawia jeden mój znajomy.
Kup sobie taką małą zmywarkę. Nie chciałabym być bez...
OdpowiedzUsuńMyślę o tym, bo przynajmniej od czasu do czasu ułatwiłaby życie. Ale na razie tonę w długach, musi to poczekać.
UsuńNadal niepokoi to zmęczenie. Czegoś Ci wyraźnie brakuje w organizmie, albo czegoś, paskudnego masz w nadmiarze. Garnki nie uciekną, ważniejsze jest wyspanie się:)
OdpowiedzUsuńMam tak odkąd pamiętam. Uszkodzony układ nerwowy w wyniku wrodzonego schorzenia.
UsuńMarto, bądź dla siebie łagodna. Najwyraźniej Twój organizm potrzebuje więcej czasu na regenerację, więc nie rób za poganiacza niewolników. Ostatnio złapałam jakiegoś wirusa i też ledwie żyję. Mąż, który zaraził się ode mnie, już dawno zapomniał, że chorował, a ja ciągle kisnę. No taka nasza uroda. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę zdrowia. Czekam na Twój przyjazd na Lubelszczyznę z nadzieją na spotkanie.
OdpowiedzUsuńA tak by się, Basiu, chciało żyć aktywnie. Duch ci wprawdzie ochotny... Mam wiele zainteresowań, tyle rzeczy kusi, a codzienność upomina się o swoje. Zawsze jedno się odbywa kosztem drugiego, a czasami po prostu organizm woła STOP!
UsuńBędę poważnie myśleć, jak zorganizować wiosenny wypad, bo propozycji mam sporo. Zaprasza kolega z lubelskiego, koleżanka z Łodzi, dawno nie byłam na corocznym zjeździe pewnej fundacji nad morzem. A i siostry we Włoszech nie odwiedziłam od dwudziestu lat.
Coś się wymyśli :)