Jakoś mi się zakotłowało w głowie, co poskutkowało ostatnim postem.
Zakotłowało się pod wpływem rozmów z koleżanką, tą, co to nie wie, którego mężczyznę wybrać ; pod wpływem ciepłego poczucia, że mam okazję prowadzić z kimś rozmowy o emocjach i na tak zwanym poziomie.
Poczułam przypływ emocji i pewnie dlatego kiepsko dzisiaj śpię. Wierciłam się długo przed zaśnięciem, a potem wybudziłam się w okolicach trzeciej nad ranem z uczuciem niewytłumaczalnego niepokoju i ciężaru. Czasami naprawdę człowiek sam nie wie, o co mu chodzi!
Trochę przydużo gadałam na wczorajszej grupie terapeutycznej i teraz mi wstyd, że może niepotrzebnie. Trochę przydużo otworzyłam się w ostatnim poście na blogu i teraz bierze mnie chętka wykasować tę notkę. Bo może głupia, bo może zbyt egocentryczna... ot, autocenzura.
Gdy tak zastanawiałam się, skąd mój niepokój, doszłam do wniosku, że właśnie to wszystko opisane powyżej stanowi jego przyczynę. I teraz dziwię się: jak łatwo wytrącić mnie z równowagi! Czy to wrażliwość czy przewrażliwienie? I dlaczego, do diabła, tak się przejmować czymś, o czym inni dawno zapomnieli?
A jednak...
Ciekawe to wszystko. Zaskakuje i zdumiewa, gdy się temu przyjrzeć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz