poniedziałek, 25 sierpnia 2025

Wglądy... romantyczne

Nie mam takiej łatwości wchodzenia w relacje kobieta-mężczyzna jak niektóre moje koleżanki. Jestem singlem-długodystansowcem, a te nieliczne znajomości, które mi się przydarzyły, nie przeze mnie były inicjowane. Niestety zdarzyło mi się zgadzać na sytuacje nie budzące aprobaty. Oczywiście do pewnego stopnia, ale jednak.
Właściwie byłam w dwóch relacjach - jednej poważnej, drugiej... niepoważnej. Zresztą dziś, gdy mam wieloletni już dystans, również tę pierwszą, małżeńską oceniam jako mało poważną...
Odrzuciłam wiele razy tych, którzy mnie irytowali, nie podobali się, wzbudzali niechęć. Chwilami zastanawiałam się, co ze mną nie tak, że jakoś nikt nie wzbudza we mnie cieplejszych uczuć, że jedyne, co czułam, to pragnienie, by ktoś się mną zainteresował i złudna radość, gdy to - pozornie! - następowało (a potem oczywiście rozczarowanie). Nawet zresztą spędziłam nieco czasu z R. i nie mogę powiedzieć, że jego cechy nie były dla mnie atrakcyjne. Ale obok tego była czujność i nieufność, bo znałam jego poważne wady.
I teraz, w "psychiatryku" mam ważny wgląd.
Kogoś tu spotkałam, kogoś poznaję, z kimś dużo rozmawiam. I nie czuję cienia wątpliwości!
Lubię tę osobę. Tak, po prostu, bez kombinowania, zastanawiania się, obaw. Nie stwarzam sobie żadnych oczekiwań, a jednak wiem, że gdyby nastąpił jakiś znak - nie zawahałabym się przed zaproszeniem do kontynuowania i pogłębiania znajomości z tąż osobą. 
I chyba już wiem, że pewne rzeczy po prostu się wyraźnie czuje, po prostu się dzieją. I chyba już lepiej wiem, co mi odpowiada, a czego sobie nie życzę. Na pewno, a nie chyba pozwalam już sobie mieć własne potrzeby i oczekiwania. Nie mam już miejsca na kompromis w tej sprawie.
Odpowiada mi spokój w nawiązywaniu relacji. Poznawanie się bez presji, narastanie sympatii, ciekawość, chęć dzielenia się myślami. Z tego rodzi się apetyt na kolejne etapy, natomiast nie czuję go na początku drogi. Potrzebuję przekonania się, czy mam ochotę na krok kolejny i kolejny.
Może jestem osobą, jak to wyczytałam w jakichś "mądrościach", demiseksualną, bo wygląd niemal mnie nie obchodzi na starcie. Jeśli rozwinę znajomość, zyskam poczucie bezpieczeństwa i swobodę, nawet w niezbyt urodziwym człowieku potrafię dostrzec coś, co mnie zauroczy, kojarzy się tylko z nim. Może ten ktoś mieć takie zmarszczki w kącikach oczu, jakich nikt inny nie ma, może mieć piękne niebieskie oczy, na przykład, albo wielkie łapska, tak bardzo dla niego charakterystyczne. Wszystko zaczyna się od rozmowy, emocji, atmosfery. Byle by mnie fizycznie nie odstręczał (czasem drobiazgiem), bo to również mi się zdarzało i wtedy jasne było, że tej osoby nie chcę.
Tak więc skoki na głęboką wodę to nie moja baśń. Wielkie zaślepiające namiętności to nie moja opowieść. Moje jest zaufanie i zgodne kroczenie wspólną drogą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz