piątek, 21 listopada 2025

Wieści z codzienności

Coś zelżało w moim przeciążonym układzie nerwowym. "Kliknęło" wreszcie i "zażarło" to wszystko, co czytałam, czego słuchałam i czego się uczyłam przez ostatnich kilka lat. Wiedza wiedzą, a pewne rzeczy przede wszystkim trzeba poczuć, by wiedzieć, że to jest to.

W ciele zapisuje się historia naszych emocji. Ciało spina się, gdy pamięta stres i gdy sytuacja z tym stresem mu się kojarzy. Nie odróżnia rzeczywistości od swojej traumy. Z zaskoczeniem odkryłam, ile tego we mnie mieszka i demaskuję to moje wieczne zmęczenie. A jak demaskuję - to i rozbrajam.
Techniki są proste: rozluźnianie, oddychanie i to, co w moim przypadku okazało się strzałem w dziesiątkę: łagodność dla siebie. Moje ciało wreszcie z wolna daje się przekonać, że nie musi oczekiwać ciosu, krzyku, poganiania. Uczy się poprzez małe kroczki, że działanie, obowiązki, praca to nie zagrożenie.

Zaufałam, choć nie bez obiekcji, że mogę sobie pozwoliić na mniejsze oczekiwania od siebie i owocuje to rozluźnieniem, zadowoleniem i paradoksalnie zwiększeniem zasobów energii. Stary schemat oczywiście domaga się głosu, ale udaje mi się już go przekraczać.

Dziś właśnie trochę gorzej: jakaś ospałość, jakieś zniechęcenie, ale nie dramatyzuję z tego powodu. Czuję pokusę, by ulec zmęczeniu, natychmiast się za to ukarać, ale rezygnuję z tego wyuczonego zachowania. Bez wyrzutów sumienia otuliłam się kocem, a za chwilę owszem, wstanę, by zrobić jedną, jedyną rzecz w domu i nie czepiać się siebie, że to za mało. Energii przybędzie, gdy zacznę działać, a jeśli nie - to może właśnie potrzebuję tego odpoczynku.

Z innych spraw: pies się rozchorował. Jest aleergikiem i z powodu świądu skóry podrapał się do łysin i krwi. Jutro zgodnie z wolą jego właścicielki, którą poinformowałam o problemmie, maszerujemy do weterynarza... że też muszę mieć wszędzie tak daleko!

Z niechęcią myślę o dodatkowej pracy, bo mój szwagier nareszcie ma czas, by mi naprawić uszkodzoną szafę na ubrania. Zostałam poproszona o opróżnienie jej z zawartości, więc zagracę sobie przestrzeń. Ale przecież warto znieść przejściową niewygodę.

Na grupie współpacjentów złożyłam życzenia urodzinowe koleżance i przypomniałam o projektach wspólnego spotkania. Nikt na razie nie odpisał, a z takim zapałem obiecywaliśmy sobie podtrzymywanie kontaktów. Godzę się z tym, bo coż mogę innego zrobić?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz