Osłabiona byłam duchowo i fizycznie, bo jakieś paskudne przeziębienie się przypętało, bo trochę się przejęłam tym moim kolegą.
Do sprawy kolegi odzyskuję dystans: jego życie, jego emocje, jego problemy. Wie, gdzie mnie znaleźć, gdy mu się odmieni, a ja nie zwykłam palić mostów za sobą.
Co do przeziębienia, to wczoraj przebyłam chyba najostrzejszy kryzys, po którym już tylko lepiej. Jeszcze nie szaleję, chcę uważać na siebie, ale czuję już optymalną życiową energię i - hehe! - optymalny optymizm :)
Swoją drogą nie znam skuteczniejszego lekarstwa na infekcję, niż najzwyklejszy wypoczynek i danie sobie czasu na regenerację. Nawet te wszystkie herbatki z malinami nie mają takiego znaczenia. Aczkolwiek był imbir i grzane piweczko z malinowym syropem.
Swoją drogą nie znam skuteczniejszego lekarstwa na infekcję, niż najzwyklejszy wypoczynek i danie sobie czasu na regenerację. Nawet te wszystkie herbatki z malinami nie mają takiego znaczenia. Aczkolwiek był imbir i grzane piweczko z malinowym syropem.
Zrezygnowałam z pracy u Mateusza. Pochłaniała zbyt wiele energii i nerwów, przestałam sobie z nią radzić, ponieważ przybyło wymagań wraz z liczbą mieszkań do sprzątania. Mateusz zorganizował tę pracę w sposób dla mnie mocno uciążliwy, urządził skład potrzebnych sprzętów i środków w garażu na podwórku piętrowej kamienicy. Musiałam wielokrotnie w czasie pracy pokonywać drogę z poddasza i z powrotem, co najzwyczajniej było męczące. Trudno było mi wyobrazić sobie pogodzenie tych wszystkich obowiązków po powrocie do pracy zawodowej. Czuję też, że potrzeba mi więcej przestrzeni na sprawy, które są mi bliższe i bardziej mnie obchodzą. A niebawem zwolni się też przestrzeń finansowa, bo czeka mnie ostatnia rata kredytu, który poważnie obciążał mój budżet przez długie siedem lat. To chyba nie warto tyrać dla tych paru Mateuszowych groszy. Co prawda nie tylko dla groszy mu pomagałam, ale też z koleżeńskiej sympatii, ale niech sympatia weryfikuje się bez finansowych zależności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz