Dziś dużo piszę, bo i czas na to, i chęć.
Był J. Przyjechał świetnym rowerem z napędem elektrycznym. Kupię sobie taki sam, gdy już wreszcie będę bogata 😉
Zachował się nienagannie, a o rozpadzie swojego małżeństwa mówił szczerze, ale z klasą. Wysłuchałam z zainteresowaniem jego perspektywą. Nic wprawdzie nowego ta perspektywa mi nie wniosła, bo wiedziałam swoje i niestety nie popierałam wersji wydarzeń jego żony. Była żona J. widzi sprawę w krzywym zwierciadle i mocno niesprawiedliwie. Nie sposób zmienić jej przekonań, święcie w nie wierzy, choć niektóre naprawdę są absurdalne.
Wręczył ni niemałą kwotę na moją zbiórkę, za co jestem szczerze wdzięczna.
Poprzysięgłam sobie, że będę spłacać ten dług wdzięczności wobec życzliwych, nie żałując wsparcia innym osobom. Choćby miała "dorzucać" tylko po dziesięć złotych, ślubuję sobie regularnie pomagać innym, bo sama tyle doznałam hojności i życzliwości!
Mam poczucie, że temu spotkaniu dziś towarzyszył szacunek i doceniam to.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz