Kwitnę w łóżku, obijam się, więc jeszcze jedną rzecz opowiem. Na świeżo.
Pamiętacie? Pisałam kiedyś o byłym mężu koleżanki, który po otrzymaniu od niej kosza, przypuścił szturm do mnie i okazał się facetem bardzo małej klasy.
Historia jest złożona, bo oprócz małej klasy, miewał też lepsze cechy, przejawy człowieczeństwa, a nawet rozsądku, więc uważam, że został przez byłą żonę potraktowany niesprawiedliwie. Ich małżeństwo skończyło się rozwodem z jej inicjatywy, lecz mniejsza już o to
Otóż kwitnę ci ja w łóżeczku, aż tu nagle odzywa się żydowska skoczna melodyjka mojego telefonu. Sprawdzam... On! A cóż to go naszło, żeby do mnie dzwonić?
A On, że tak go tutaj nazwę, pyta mnie, kiedy dzisiaj będę w domu, bo nie daje sobie radę z moją internetową zrzutką, więc chce mi pieniądze wręczyć osobiście (kilka dni wcześniej odezwał się po raz pierwszy z pytaniem, jak tę Zrzutkę się obsługuje).
Jestem w szoku! To szczera życzliwość czy tzw. podchody? Mocno podejrzewam to drugie, choć podejrzliwa z natury nie jestem. Może chce się wygadać, a ja nie ukrywam, że ciekawa jestem jego spojrzenia na tę całą przykrą historię z moją koleżanką.
Przyjmę go z ciekawością, ale i ostrożnością. Na pewno nie jestem już zainteresowana większą poufałością z tym człowiekiem.
On i ten mój kolega z ostatnich wpisów - toż to niebo i ziemia!
Dzięki jednak, poniekąd kolego, że wyciągasz mnie wreszcie z tego łóżka!
Idę wreszcie chałupę posprzątać i coś ugotować :) I psiaka wysikać 😊
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz