piątek, 16 grudnia 2022

Dwa filmy, dwie kobiety

 Wspomniałam o kinie w ostatnim poście.

Otóż mam okazję porównać dwa widziane ostatnio filmy. Pierwszym była „Ania”- coś w rodzaju dokumentu o aktorce Annie Przybylskiej, a drugi to film, również dokumentalny o Simonie Kossak, zatułowany jej imieniem.

„Simonę” oceniam znacznie wyżej. Krytykiem filmowym nie jestem, nie ocenię walorów merytorycznych (żaden nie wydaje mi się wybitny), natomiast mój odbiór obu filmów jest odmienny.

„Ania” - taka oczywista, prawomyślna, oddana rodzinie, mężowi, dzieciom. Jak najbardziej godne to pochwały, ale po co, na litość boską, trąbić o czymś oczywistym? Że była wybitnie piękną i cieszącą się sympatią kobietą, którą tak wcześnie zabrała okrutna choroba, to chyba ciut za mało.

Rak, osierocone dzieci… pewnie że to ściska serce, ale czy Ania jedna?

Aktorką nie wydaje mi się nadzwyczajną – ot, w porządku. Nie zapisała się w pamięci niczym szczególnym. Film nie ukazywał żadnej złożoności charakteru, niczego, co czyniłoby z Ani osobę wyjątkową. Ot – banalna laurka. Z ironią stwierdziłam, że chyba PiS-owiec zrealizował ten film. Ta retoryka, te slogany o rodzinie i miłości. Myślę, że można było z większą uwagą pochylić się nad tą postacią, pokazać ją mniej sztampowo. A jeśli nie – to po co ten film?

Obejrzałam go nie bez zainteresowania, ale nie polecam wyjścia do kina – poczekajcie aż „puszczą” w telewizji, bo szkoda kasy na bilety.

„Simona” to co innego. Kobieta jedyna w swoim rodzaju, mająca odwagę być sobą, inną niż, za przeproszeniem stado. Po prostu indywidualność – i to się, proszę państwa, ogląda! W kontekście moich dzisiejszych rozważań o nieperfekcyjnych paniach domu – ujęły mnie zdjęcia przemykających po zagraconych meblach popielic, dzika rozwalonego na środku pokoju…

Czy ktokolwiek z ceniących Simonę wytknąłby jej nieidealne mieszkanie? To był dom wypełniony po brzegi jej nietuzinkową osobowością.

Nie chcę przez ten post powiedzieć, że „poprawna” Ania to ktoś gorszy od „niepoprawnej” Simony, ale od filmu o Ani oczekiwałam większej głębi. Simona broni się sama przez się jako osoba bardziej wyrazista,  ekscentryczna i pewnie znacznie łatwiej o niej opowiedzieć, nie trzeba aż tak mocno szukać tego indywidualizmu.

3 komentarze:

  1. Czytałam świetną biografię Simony pióra Anny Kamińskiej. Mam też biografię Anny Przybylskiej, poprawna, płaska jak kartka. Nieciekawa. Myślę, że Ania Przybylska była jak każdy, ciekawa, tylko nikt nie ma odwagi na pokazanie prawdy. Może ona też nie miała i skończyło się jak się skończyło. Grzeczna dziewczynka...taka myśl.

    OdpowiedzUsuń
  2. Płaska - a raczej spłaszczona, bo jak słusznie zauważasz, każdy człowiek jest ciekawy - to bardzo trafne określenie. Książkę Kamińskiej czytałam w wielkim zainteresowaniem.

    OdpowiedzUsuń