wtorek, 9 kwietnia 2019

Odreagowanie

Szybciutko wpadam, dla odreagowania, bo czekają obowiązki.
Dopada mnie co jakiś czas zniżka formy i nastroju. Jestem zmęczona, zniechęcona i bardzo z siebie niezadowolona za taki stan rzeczy. Mam ten problem od lat ; huśtawki nastrojów to moje drugie imię.
Poddaję się samoobserwacji i łączę pewne fakty w związek przyczynowo-skutkowy.
Na pewno winna jest moja zaburzona neurologia. "Trochę" się chorowało, choruje i będzie chorować do końca życia. Niestety, trzeba dźwigać ten krzyż.
Z pewnością nie bez znaczenia jest pogoda. Nieraz zauważyłam, że zmianom towarzyszy moje gorsze samopoczucie. Nic dziwnego, skoro nawet zdrowym potrafi doskwierać.
No i nie jestem pewna, ale chyba również ten słynny wpływ kobiecych hormonalnych zawirowań, który w młodszych latach był dla mnie raczej abstrakcją.
Gdy to się wszystko skumuluje, gdy dojdą jeszcze jakieś zewnętrzne stresy - przepis na doła gotowy.
Podobno wiele osób tak ma, a jednak spotykam się z mało wyrozumiałymi reakcjami, gdy pozwolę sobie na ujawnienie swoich słabości. "No wiesz, ja w twoim wieku...", "Ty to jakoś esktremalnie podchodzisz do życia", "Coś ty taka depresyjna?" - szlag, za przeproszeniem mnie trafia, gdy słysze takie komentarze, a naprawdę nie zawsze mam siłę ukrywać swoje gorsze moment, udawać, że wszystko jest w porządku. Już samo wypowiedzenie tego, że mi źle i smutno, i ogólnie do niczego, pomaga zrzucić z siebie ciężar, który czasem odczuwam wręcz fizycznie. Staram się nie zamęczać otoczenia, ale czasem trudno mi z samą sobą wytrzymać.
Więc pomarudzę sobie na blogu - a kto bogatemu zabroni? ;)

2 komentarze:

  1. Z moją skłonnością do wpadania w dołki, uzależnienie pewne. Lepiej uważać. Ale czasami, nie powiem, pomaga.

    OdpowiedzUsuń