niedziela, 28 kwietnia 2019

Poranne zapiski o wszystkim i niczym

Obok salonowego okna na zewnątrz mieszkania mam rynnę, a w rynnie poranny deszcz wystukuje swoją deszczową piosenkę. Uchyliłam okno i słyszę ją wyraźnie. Do domu wpływa mi zapach swieżo skopanej wilgotnej ziemi. Szczerze mówiąc bardziej to wiem niż czuję, bo węch osłabiła mi choroba, ale pamięć doskonale przechowuje i przywołuje na zawołanie te zmysłowe wrażenia. Oczy karmię obmytą deszczem, świeżo napojoną zielenią przydomowego ogródka i posesji sąsiadów. Tu był kiedyś "kawał wsi" i coś jeszcze z tej dawnej atmosfery pozostało. Aż nie do wiary, że tak blisko stąd do ruchliwej międzynarodowej trasy.
Pewien znajomy poradził mi, bym skopała swoją ziemię widłami, podobno jest lżej niż szpadlem (u nas nazywają szpadel rydlem albo sztychówką), zagadnęłam więc w tej sprawie sąsiada. Ten poradził, by najpierw skosić całkiem już raźno bujające zielsko i zaofiarował pomoc. Nie chciał nic za przysługę, ale pewnie jakieś piweczko mu za to przyniosę - moi sąsiedzi piweczkiem nie gardzą. Nie powinnam może wspierać tej piwkowej sympatii, ale kupiliby sobie tak czy siak.
Robota z rozpakowywaniem rzeczy zmagazynowanych w garażu posuwa się naprzód. Po zimie przechodzonej w dżinsach i swetrach z radością wystroiłam się wczoraj w wydobytą z paczek spódnicę i kolorowy szal. Tak "odpindrzona" odwiedziłam wczoraj koleżankę, z którą przeszłam się po mieście. Czułam się atrakcyjna dla siebie i wiosenna na wiosnę :)
Moją wiosenną radość zmąciła... kolejna śmierć. Coraz więcej tych śmierci... Trzeba się będzie chyba przyzwyczaić...
Już od dawna mam nawyk zerkania na tzw. klepsydry. W małym mieście zna się wiele osób... Wczoraj rzuciło mi się w oczy znajome nazwisko, raczej rzadkie w naszym mieście. Przeprowadziłam "wywiad" i okazało się, że to koleżanka straciła matkę. Koleżanki nie widziałam już od dawna, każdą z nas pochłonęło tzw. własne życie. Od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem odnowienia kontaktu. Będzie smutna okazja.

6 komentarzy:

  1. Znajomy ma rację. Po skoszeniu zielska najlepiej przekopać ziemię widłami amerykańskimi, jednocześnie wybierając korzenie i kłącza chwastów. To się opłaca, bo - nie dosyć, że lżej - chwasty od nowa nie zaczną rosnąć na przekopanym kawałku gleby.
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie mam jeszcze wideł. Zabrałam się dziś do kopania szpadlem i okazało się to bardzo trudne. Zlitowała się nade mną sąsiadka i pożyczyła łopatę. Skopałam więc, zagrabiłam, a pot mi spływał po plecach. Jestem zadowolona z siebie :)

      Usuń
  2. Łopata od łopaty się różni, co innego rydel, a co innego sztychówka.
    Tylko nie próbuj przekopywać ziemi zwykłymi widłami, do tego służą tzw. widły amerykańskie.
    Widzę, że w powyższym komentarzu też napisano Ci o tym.
    Znam się na kopaniu ziemi, choć raczej robi to mój mąż, który właśnie w tej chwili przekopuje miejsce na warzywnik- przed zimą był obsiany żytem ozimym. Wysłałam Ci zdjęcie na GG.
    Tylko wybierz zielsko, bo będzie Ci bez przerwy wyrastać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Melduję: działka przekopana, zielsko wybrane. Przyzwoitą i przystosowaną do kopania łopatę pożyczyła mi sąsiadka, gdy zobaczyła, jak morduję się z moim szpadlem (bo szpadel i łopata to rzeczywiście nie to samo ;) )

      Usuń
  3. Mnie ziemię pod trawnik przekopywał brat jakimś specjalnym urządzeniem na prąd czy benzynę, nie pamiętam, bo to sto lat temu było, jeszcze w poprzednim życiu.
    Wyobrażam sobie ten barwny szal na Twej szyi, szyk i klasa, sam wdzięk :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szal bardzo przeze mnie lubiany, kolorowy i pasujący do wielu rzeczy kupiłam kiedyś na wakacjach z mężem i synem. Byliśmy nad morzem. Przywołuje wspomnienia.
    Ten mój kwadracik ziemi nie jest duży, więc dałam radę :)

    OdpowiedzUsuń