poniedziałek, 8 kwietnia 2019

Poranne paplanko

Poniedziałkowy poranek.
Znowu jestem na urlopie, bo syn ma zaległe szczepienie. Przy okazji też ogarnę kilka swoich spraw. No i jakieś ubranie trzeba Młodemu sprawić, bo dawno nie odnawiałam jego garderoby, a rośnie mi facet jak na drożdżach.
Nawet się dobrze składa, że jest ten strajk nauczycieli...
Pozwolę mu jeszcze trochę pospać, póki raczę się poranną kawą.
Nie mam właściwie nic ważnego ani doniosłego do napisania, ale lubię ot, tak po prostu utrwalić chwilę.
Dziś pierwsza od zimy noc bez palenia w piecu. Od dłuższego czasu już nie opalam w ciągu dnia, ale nocą obawiałam się spadku temperatury, więc przed spaniem stosowałam jednorazowe "przepalanie". Pakowałam do pieca tyle brykietu, ile wlazło i gdy budziłam się rano, piec był jeszcze ciepły. Wczoraj wieczorem postanowiłam sprawdzić, jak się będzie spało bez rozpalania. I nie zmarzliśmy!
Z wiosną pora zabrać się do ogródkowej roboty. W słoiczku ukorzenia się mięta od sąsiadki, w planach mam jeszcze ukochaną bazylię, koperek i koniecznie, koniecznie rządek maciejki. Chcę żeby mi tak pachniała wieczorami jak w dzieciństwie u Mamy. Marzył się jakiś ozdobny krzaczek przyciągający motyle, ale działeczka jest na to za mała. Kawał ziemi za oknem jest poszatkowany na kawałki, z których każdy ma swojego użytkownika. Wczoraj przez salonowe okno przyglądałam się, jak sąsiad skopuje ziemię - mam już lekcję poglądową, bo i ja muszę to zrobić.
Trochę jak na wsi mieszka się w tym moim miejscu i bardzo mi to odpowiada. Wychodzi się przed dom, gawędzi z sąsiadami, lada dzień zacznę przesiadywać z książkami na świeżym powietrzu. Sąsiedzi ustawili na podwórzu stoliki i ławeczki, z których pozwolili mi korzystać. Super! Zaprosi się rodzeństwo i znajomych na grilla i piwko.
Sąsiedztwo mam nieco kotrowersyjne. Ci z mojego domu są w porządku. Prości, ale uczciwi i spokojni ludzie. Natomiast w sąsiednim budynku mieszka trochę tzw. elementu. Zapędziłam się swego czasu do jednego z mieszkań, istnej meliny, bo potrzebowałam pożyczyć ładowarkę do telefonu. Podobno mieszkanka to jakaś bardzo "nieciekawa" kobieta, do której schodzi się równie nieciekawe towarzystwo. Nie dają się jednak we znaki, nie wchodzimy sobie w drogę i nie odczuwam ich sąsiedztwa. Jednego tylko wieczoru pijana w sztok kobieta wlazła mi do niezamkniętego mieszkania. Całe szczęście, że w przedpokoju nie zostawiłam wtedy torebki z pieniędzmi, co nieraz mi się zdarza. Od tamtej pory przekręcam klucz w drzwiach nawet za dnia i uczulam na to syna.
Panuje tu swoisty "mikroklimat", co nieco już wiem o międzysąsiedzkich animozjach, sąsiedzi zza ściany ostrzegali mnie, żeby zanadto się z niektórymi ludźmi nie spoufalać i raczej nie zostawiać bez opieki swoich rzeczy na podwórku. Ostrożność nigdy nie zawadzi, ale jakoś do tej pory nic przykrego mnie nie spotkało. Raz tylko ktoś pożyczył sobie kij od szczotki opartej o ścianę domu, służącej do odmiatania śniegu zimą, ale uczciwie oddał :)
Lubię to moje miejsce pomimo wszystko.
A teraz pędzę wyciągać mojego syna z łóżka, bo kawa już wypita :)

4 komentarze:

  1. Hej Marto :) Wiesz, jak nigdy nie przekopywałaś ziemi, to nastaw się proszę, że to dość ciężka robota ;) Ja w tzw. ziemi swego czasu robiłam dużo, a najgorsza robota, to było właśnie przekopanie ogródka. No i najlepszą porą na przekopanie jest późna jesień, po wszystkich zbiorach warzyw. Ziemia wtedy ładnie przemarznie przez zimę i na wiosnę fajnie się ją rozgrabi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt z tym kopaniem. Kiedyś musiałam sprawić pogrzeb naszemu psu i przekonałam się, jak trudno wykopać dołek. Pochowałam psiaka bardzo płytko i nie wiem, czy nie stał się łupem grasujących nad rzeką bardzo niemiłych gryzoni.
      Ania, poniżej, ma rację, że warto pogadać z sąsiadem. Jest tu taki jeden młody, bardzo kontaktowy i poczciwy człowiek.

      Usuń
  2. Chyba dzisiaj już napalisz w piecu, bo od zachodu idzie ochłodzenie i wieje bardzo mroźny wiatr.
    Może za butelkę piwa jakiś sąsiad przekopie Ci ogródeczek?
    Pod oknem wsadź kilka ziarenek słonecznika.

    OdpowiedzUsuń
  3. O widzisz... Będą mi słoneczniki zaglądać do okien - ale super! :) Ale maciejkę też chcę.
    Z tym sąsiadem to dobra myśl. Jest tu taki jeden sympatyczny 27-latek. Rozmowny, zawsze chętnie przystaje na pogawędkę, a niedawno zaproponował mi piasek dla kotów, bo zostało mu z jakichś budowlanych prac i nie ma co z nim zrobić.
    Rzeczywiście słyszałam, że pogoda ma się chwilowo pogorszyć. Nawet chyba to wyczuwam, bo wczoraj po południu dopadło mnie ogromne zmęczenie. Walczę z nim i dziś.

    OdpowiedzUsuń