poniedziałek, 29 stycznia 2024

Poniedziałkowo, przedpołudniowo

Poniedziałek, poniedziałeczek, poniedziałczunio :) Skoro może być piątunio, to czemu nie poniedziałczunio? :) Mogę go tak czule nazwać, bo nie idę dzisiaj do pracy - hurrra!

Wzięłam dwa dni wolnego na okoliczność przyjazdu siostry, co zastrzegłam sobie już przed pójściem do szpitala. Ale wywczas! Kocham wakacje!
Wszyscy dorośli oczywiście wiedzą, że paradoksalnie wolność wymaga znacznie więcej samodyscycpliny niż funkcjonowanie w narzuconych z zewnątrz ramach. Pozwoliłam sobie wczoraj na tzw. rozpierdziel w domu i życiu. Firanki jak powiesiłam w sobotę nieprasowane (prasuję parownicą w "stanie rozwieszonym"), tak jeszcze wiszą, bo przyszła siostra, więc wolałam skupić uwagę na tym, co naprawdę dla mnie ważne. Wczoraj znów byłam... wczorajsza i po prostu przesnułam się przez dzień z pełną świadomością wyboru. Na dłuższą metę snucie się jednak odbiera energię, a wprowadza marazm. Nie lubię tego stanu, więc pomimo podszeptów wewnętrznego leniucha, zachęcającego do wylegiwania się na kanapie z chromebookiem - wstaję.

Pierwszy krok w codzienność najtrudniejszy, a potem już będzie z górki :)

A potem ruszamy z siostrą na podbój miasta. Szmateks się mojej drogiej zamarzył.

2 komentarze:

  1. i znów się zgadzam, ale 2 dni wolnego to za mało, żeby popaść w marazm, na szczęście, mam nadzieję,że czas z siostrą i zakupy udane,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję. Tak, udały się i zakupy, i pobyt z siostrą.

    OdpowiedzUsuń