Pisać? Nie pisać?
Niespecjalnie mam o czym, choć z drugiej strony - zawsze jest o czym, to tylko kwestia patrzenia na świat.
Ot, mam chwilę pustki, która wprawdzie nie boli, ale daje się odczuć.
Syn u swojej najmilszej - to już niemal cotygodniowa tradycja, bo "synowa" od października dołączyła do grona studentów w mieście wojewódzkim. Jest rok starsza od mojego Młodego, który na dodatek jest uczniem technikum, więc przed nim jeszcze półtora roku nauki w szkole. Syn wybywa do niej w piątek po południu, a wraca w niedzielę. Akceptuję, wygłaszam tylko pół żartem, pół serio pogadanki na temat nieprzysposobienia ojczyźnie nowych obywateli.
Jakoś tak naturalnie ta najmilsza weszła w jego i częściowo moje życie. Któregoś dnia Misiek zaczął wspominać o swojej, jak ją określił, przyjaciółce, potem raz czy drugi mignęli mi na ulicy... aż nie wiadomo kiedy, zaczęła regularnie u nas bywać. Są już razem dosyć długo. może i ze dwa lata, choć gubię rachubę. Lubię tę dziewczynę, jest rozgarnięta i sympatyczna.
Chwile bez syna doceniam jako czas zupełnie dla siebie, a jednak mi go czasami brakuje. W domu cicho, pusto, a pogoda dziś nie sprzyja dobremu nastrojowi. Na szczęście nie jest to też nastrój zły. Po prostu bywało lepiej, raźniej.
Dobrze, że mam kota, Netflix i książki.
Taki czas kiedyś przychodzi, że dzieci mają własne życie.
OdpowiedzUsuńAno, przychodzi, trzeba być tego świadomym i przygotowanym. Ostatnio jednak jakieś dziwne uczucia mnie nawiedzają. Tłumaczę sobie, że tak Stare ustępuje miejsca Nowemu. Niektóre przestrzenie się zwalniają i mam wpływ na to, czym je wypełnię. Jest to niezbyt komfortowe, ale jakoś, wiesz... jestem dziwnie spokojna, że tak właśnie ma być, po coś to się dzieje.
UsuńTo jest patrzenie w dobrym kierunku - Stare ustępuje miejsca Nowemu. Ja przeżywam dokładnie to samo.
UsuńA wiec - nomen omen - pomyślnych wiatrów sobie życzmy :)
Usuń