środa, 9 kwietnia 2025

Codziennostki rekonwalescentki.

Męczę się jeszcze łatwo,muszę dużo odpoczywać, a tu jak na złość są sprawy, których nikt za mnie nie załatwi. Pieszo oczywiście, bo autobus i tak nie zatrzymuje się w dogodnym miejscu. Wróciłam dzisiaj skonana z miasta, w domu ciągle jakieś zaległości, które miałam nadzieję małymi kroczkami nadrobić na tym zwolnieniu.

Nie ma w naszym mieście poradni rehabilitacyjnej, ktoś, kto mnie poinformował inaczej, miał informacje sprzed pięciu co najmniej lat. Będę musiała pofatygować się do sąsiedniego miasta, ale pewnie będę już się czuła silniejsza, bo na swoją kolej u lekarzy teraz czeka się długo.
Jakaś jestem dzisiaj zniechęcona i mam wrażenie, że nawet leżenie mnie męczy.
Rana po operacji niby specjalnie nie dokucza, ale do komfortu też jeszcze sporo brakuje.
Boję się powrotu do pracy za dwa tygodnie: czy będę w stanie funkcjonować wystarczająco sprawnie?

No, cóż... na zapas nie ma co snuć scenariuszy.

Z D. nie chce mi się gadać, bo nic nowego nie usłyszę ani mądrego, a Aśka teraz tyra za granicą i pisze, że jest bardzo ciężko. W Polsce była bez środków do życia. I nikogo nie obchodzi, że jest po poważnej chorobie i zamiast harować, powinna się leczyć.

Ot, codzienność.

Jestem słaba, denerwuję się swoją słabością, chyba i nerwy mam słabe. Z byle powodu wpadam w taki nastrój jakbym dopiero co uniknęła kłów jakiegoś szablozębego tygrysa, który pożerał naszych jaskiniowych przodków.

Kryzys mnie dopadł.

2 komentarze:

  1. Rozumiem Cię, bo sama jestem słabo silna. Trzeba dać sobie czas. Jak człowiek słaby fizycznie to psychika też siada. Cóż, jesteśmy całością, więc nie ma co robić za poganiacza niewolników. Przedwiośnie to trudny czas dla chorych ludzi. Także, traktuj siebie łagodnie kochana.😘😘😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za dobre słowa. Ty również dbaj o siebie.

    OdpowiedzUsuń