wtorek, 15 kwietnia 2025

Codzienności

Cisza ; syn wyjechał do wojewódzkiego miasta, "się kochać" (tak mu czasem przygaduję, gdy się ze sobą droczymy) i wcześniej niż jutro nie wróci. Ku mojemu zgorszeniu chodzenie do szkoły ma już w nosie, bo oceny wystawione i zakończenie roku maturzystów tuż-tuż. Niestety, mój rodzicielski autorytet, choć jakiś tam istnieje niewątpliwie, nie jest w stanie przekonać syna do absurdalnych, według niego, zasad. Ja w jego wieku uczęszczałam na szkolne zajęcia do ostatniego dnia.

W parapety i rynny puka deszcz, wpływając na mnie kojąco.

Dzwoniła do mnie wczoraj ta znajoma, nazwijmy ją Y, o której pisałam. Opowiadała o krewnej. Krewna jest awanturnicza, nawet agresywna i nie dziwię się, że decyzja o zaopiekowaniu się nią i stałym przebywaniu razem jest trudna. Ale przecież i z najukochańszymi bywa ciężko, miewa się ich dość.

Odezwał się też dzisiaj rano Mateusz z pytaniem, czy nie dałabym rady posprzątać mu mieszkania. Postanowiłam podjąć wyzwanie, bo ciężkiej roboty tam nie ma, poza może męczącym ścieleniem szerokiego, grubego i ciężkiego materaca na antresoli. Przy odrobinie sprytu jednak da się to zrobić bez dźwigania, którego teraz kategorycznie muszę unikać.

Wybrałam się tam po południu i co się okazało? Jakoś źle zrozumiałam Mateusza, myślałam, że lokatorzy już się wyprowadzili, a tymczasem wyjeżdżają dopiero jutro rano. Darmo szłam, ale przynajmniej przetestowałam swoje siły i z satysfakcją stwierdzam: nie jest źle! Jest coraz lepiej. Spacer był w przyjemnym wiosennym deszczyku.

Co jeszcze? Jakiś czas temu poproszono mnie o świadczenie w sprawie rozwodowej znajomych. Nie odmówiłam, choć zdaniem niektórych powinnam. Uznałam, że moja wiedza i moje zeznania większego znaczenia dla sprawy nie mają i niewiele wniosą. Zastanawiałam się tylko, czy pozwana strona powinna wiedzieć, że będę zeznawać w sprawie przeciwko niej. Z obojgiem utrzymywałam koleżeńską relację, z obojgiem też nie zawsze się zgadzałam. Nie trzymam w gruncie rzeczy niczyjej strony, bo wyraźnie widziałam, że oboje nie umieli się porozumiewać. Koniec końców, poinformowałam tę osobę, że powołano mnie na świadka. Odpowiedzi nie dostałam, ale moja wiadomość została przeczytana przez adresata.

Przyznam, że zaciekawia mnie, jak to będzie na rozprawie.

2 komentarze:

  1. Nigdy nie uczestniczyłam w żadnej rozprawie, za to wiem z opowiadań, że ludzie potrafią ze sobą walczyć do upadłego. Obyś nie musiała w czymś takim uczestniczyć. ;)

    OdpowiedzUsuń