Pobielało za oknem pierwszy raz w tym roku. W rynnie słychać kapanie ; nie utrzyma się ten pierwszy śnieg.
Z przyjemnością spędzam czas w domu, rozkoszując się ciepłem pieca i brakiem konieczności wychodzenia gdziekolwiek. Aczkolwiek spacer mam w planach.
Dopiero krytykowałam Facebook, ale nie zaprzeczę - część moich relacji przeniosła się właśnie tam. Wielu znajomych mam poza moim miastem, na wsi ; między innymi najbliższą przyjaciółkę, siostrę z wyboru. "Prawie siostra" poważnie choruje, niemal nie opuszcza domu, a odwiedzenie jej na wsi w dzisiejszych, niby postępowych czasach to trudne przedsięwzięcie, gdy się nie ma prawa jazdy ani samochodu. Telefon, Messenger i Facebook zastępują nam kontakt bezpośredni.
Wczoraj przyjaciółka wstawiła zdjęcie z młodości w jasnej kurtce. Ktoś skomentował kolor i wyraził swoje upodobanie do bieli. Spontanicznie odpisałam, że właśnie wczoraj spod kontenera PCK wzięłam biały, a raczej kremowy płaszcz, który mnie zaciekawił, ale niestety okazał się mieć niekorzystny dla mnie fason. Kobieta odpisała, że chętnie przymierzyłaby i zobaczyła, a w ogóle jeśli kiedykolwiek będę miała coś białego do oddania, ona chętnie przygarnie. Obiecałam jej zatem, że przejdę się pod kontener (odniosłam płaszcz tam, skąd go wzięłam) i sprawdzę, czy jeszcze tam nie leży. Będę miała okazję nauczyć się wysyłać paczki przez paczkomat, czego jeszcze nigdy nie miałam okazji robić (a chciałabym co nieco wystawić na sprzedaż przez Internet).
Ten płaszcz spotkałam w drodze do mieszkania, które mój kolega wynajmuje ludziom "na doby". Kolega nie mieszka w naszym mieście, od kilku lat jest związany z kobietą z centralnej Polski i mieszkają tam razem. Trudno mu co kilka dni pokonywać znaczną odległość, więc od czasu do czasu pros mnie o przyslugi: posprzątanie, wymianę pościeli i ręczników, pranie. Lubię X., lubię pomagać, lubię czuć się potrzebna i doceniana, toteż nie odmawiam wsparcia. Mieszkanie jest niewielkie, niezagracone i na bieżąco zadbane, wiec się tam zanadto nie przemęczam. Początkowo odbywało się to na zasadzie "przysługa za przysługę", ale tym razem X. zapytał, ile bym sobie życzyła za tę pracę. Wprawił mnie w lekkie zakłopotanie, bo zupełnie się nie orientuję w cenach takich usług. Praca nie jest ciężka, ale jednak trzeba się pofatygować, poświęcić trochę swojego czasu. Nie chciałabym sama siebie stawiać w roli tzw. frajerki, nie zasługującej na szacunek, ale też nie chcę potraktować X. jak pierwszego lepszego klienta, z którym się człowiek nie patyczkuje: płacisz tyle i tyle albo fora ze dwora.
Jakoś się dogadamy, popytam znajomych, którzy mogą się orientować w tej sprawie.
Hmmm... A może by... A może tak... poprosić o pomoc za pomoc, gdy X. przyjedzie? Potrzebuję uprzątnąć garaż, by go udostępnić klientom. Nosiłam się z zamiarem wynajęcia go, nawet zamieściłam ogłoszenie, ale pierwszy chętny zrezygnował, gdy się okazało, że trzeba z niego wynieść parę rzeczy. Oferowałam pierwszy miesiąc wynajmu gratis w zamian za pomoc w uprzątnięciu, to jednak nie przekonało znajomego. Stwierdził, że to zbyt kłopotliwe i wycofał się. Gdyby tak wykorzystać sytuację z X.? Kto pyta, nie błądzi, więc zapytam, co on na to.
Eureka! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz