Przysiadłam na moment nad blogami, by skomentować posty znajomych, i moment zamienił się w godzinę z hakiem.
A obiad w przysłowiowym lesie.
Dyscyplina to nie jest moje drugie imię, uwielbiam luz. Bywa to jednak zgubne.
Tak więc pokrótce tylko a propos komentowania...
Dwa posty na różnych blogach skomentowałam wczoraj bardzo impulsywnie. Dopiero potem zaczęłam myśleć.
Kurczę, sztuka uważnego słuchania odnosi się nie tylko do ustnej rozmowy. Nie mniej, a pewnie nawet wiecej dyscypliny wymaga trzymanie się tematu rozmowy, gdy się pisze. A ja popłynęłam za swoimi myślami, skojarzeniami itd.
Ciekawy wgląd, wezmę to pod uwagę.
Swoją drogą prawdą jest, że pewne rzeczy łatwiej zobaczyć w kontakcie z innymi niż marynując się we własnym sosiku (ciekawy temat na inny post).
Dziewczyny, sorki!
A spoko, ja też nieraz czegoś nie doczytam albo zupełnie przekręcę intencję autora. Nawet w piątek rozmawiałam z przyjaciółką o tym, jak ludzie bardzo różnie interpretują słowo pisane.
OdpowiedzUsuńDzięki za tak fajną, "ludzką" reakcję.
OdpowiedzUsuńCzasami jestem narwana, najpierw napiszę, potem myślę.