niedziela, 6 października 2024

Bardzo subiektywne wskazówki dla początkujących rodziców*

 Dziś rano myślałam sobie o wszystkim i niczym i tak wpadłam na pomysł kolejnego postu.

Czas mam, to popiszę, bardzo to wszak lubię.

Jestem matką osiemnastolatka, już prawie dziewiętnastolatka.

Czego nauczyły mnie te lata? Co mogłabym przekazać początkującym matkom i jak je wesprzeć w milionie wątpliwości, niepewności, obaw?

Po pierwsze - zasada uniwersalna, odnosząca się do WSZYSTKICH, ALE TO WSZYSTKICH obszarów życia: TYLKO SPOKÓJ MOŻE NAS URATOWAĆ.
Nie bierzmy do siebie zbytnio wszystkich wyskoków naszych dzieci: ich nieprzemyślanych słów, ich emocjonalnych zachowań, tych wszystkich momentów, gdy nie są takie, jak nam się wydaje, że być powinny. Wychowujmy, stawiajmy wymagania i granice, ale miejmy dystans i nie dajmy się zwariować.

Po drugie - miejcie świadomość, ze nigdy nam się nie uda ukształtować dzieci dokładnie tak, jakbyśmy sobie życzyli. Nieprawda też, że dziecko można do wszystkiego zmusić - chyba że za cenę tłamszenia jego osobowości, przemocą - ale chyba nie o to nam chodzi? Doskonale pamiętam, jak kategorycznie odmówiłam spożywania ciepłych posiłków w szkole i żadna siła nie była w stanie zmienić mojej decyzji - a rodziców nie miałam pobłażliwych.

Po trzecie - młode Mamy, nie dajcie się wpędzić w kompleksy wobec innych matek! Nie pozwólcie, by ktokolwiek podkopywał Wasze poczucie macierzyńskiej wartości i wiarę we własne rodzicielskie kompetencje. Miejcie dystans wobec wszystkich nieproszonych rad!
Inni często nie znają sytuacji, nie znają całości - jakim prawem oceniają nasze macierzyństwo.
Mnie kiedyś powiedziała koleżanka, że jestem ustępliwą matką, a nie miała pojęcia, że przed wyjściem na spacer obiecałam synkowi, że dziś on będzie szefem wycieczki i będzie wybierał, w którą stronę pójdziemy.

Nie upierajcie się, by wszystko w Waszym rodzicielstwie było idealne i perfekcyjne.

Uwierzcie, że dziecko nie zagłodzi się dobrowolnie, odmawiając posiłku, ale niech nie podjada w tym czasie innych rzeczy. Spokojnie! Gdy naprawdę zgłodnieje, zje obiad czy śniadanie. Oczywiście jak każdy człowiek, tak i dziecko ma prawo czegoś autentycznie nie lubić.

Każde dziecko jest inne i nie da się przyłożyć jednej miary do wszystkich.

Ceńcie chwile! Dzieciństwo niesamowicie szybko przemija. Może jesteście zmęczone przewijaniem, noszeniem, ale uwierzcie, za chwilę to będzie tylko wspomnienie. Bardzo tęsknię czasem za tym małym ciałkiem w ramionach.

Doceńcie, że macie okazję przebudzić swoje wewnętrzne dziecko, pobawić się i powygłupiać. Dziecko to świetne "alibi" by porzucić powagę. Bawcie się ze swoimi maluchami, wchodźcie w ich świat. Może nie wszystko z dziećmi lubi się robić, może wolałoby się swoje dorosłe zajęcia, ale cieszmy się razem, czym tylko się da. Ja nie lubiłam układania klocków, choć robiłam do dla syna, natomiast kochałam spacery i chodzenie po kałużach. Na ulicy wodziliśmy się za nosy i miałam serdecznie w nosie, czy ktoś na mnie "dziwnie" popatrzy.

Nie żałujcie dzieciakom ciepła, przytulania - bo jak nie teraz, to kiedy?

Traktujcie poważnie swoje dzieci. Mój Misiek zadziwiał mnie czasem swoimi pytaniami, uważałam je za bardzo ambitne, naprawdę mnie zatrzymywały i skłaniały do refleksji, rewidowania swoich poglądów itp.

Pamiętajcie, że nasze dzieci wychowują nas nie mniej niż my je wychowujemy. Uczmy się od naszych dzieci!

Nie bójmy się swojej intuicji w rodzicielstwie.

Korzystajmy z doświadczenia innych, radźmy się, gdy potrzebujemy, ale pamiętajmy, że ostateczne decyzje należą do nas. To też prawda odnosząca się do całokształtu naszych doświadczeń



No i z tak zwanego grubsza to tyle. Jeśli coś jeszcze przyjdzie mi do głowy - uzupełnię.


*Często w poście zwracam się do matek, ale to oczywiste, że nie tylko matki wychowują swoje dzieci. Wybaczcie, Tatusiowie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz