Co "łykend" to inne emocje.
Tydzień czy dwa temu samotność dobierała mi się do skóry, a dziś nie pomyślałam o niej ani przez chwilę. A przecież sytuacja identyczna (w sensie towarzystwa).
Jaki wniosek? Wszystko zależy od naszych emocji, myśli, interpretowania rzeczywistości.
Dziś mi dobrze. Nic nadzwyczajnego, a dobrze. Wypoczęłam, poczytałam, popisałam, pokrzątałam się po domu. Teraz, pod wieczór przygotowuję obiad na jutro z leśnych plonów.
Leśne plony przywiozłam z działki mojej siostry. Działka leży pośród lasów i górek - istne małe Bieszczady. Przepięknie tam teraz jesienią.
Nie pojechaliśmy tam jedynie podziwiać pejzaży. Popracowaliśmy solidnie przy uprzątaniu i karczowaniu działki, ale taka praca fizyczna po tygodniu siedzenia za biurkiem to przyjemna odskocznia. I moje ciało, i dusza czuły, że żyją.
Przy okazji upiekliśmy kiełbaski na ognisku, siostra przygotowała w kociołku warzywa z mięsem. Teściowa siostry, która skorzystała z okazji, by wybrać się do lasu, podzieliła się ze mną uzbieranymi opieńkami, a siostrze pomogłam zbierać jabłka opadłe ze zdziczałej jabłoni. To z tym darów natury będzie jutrzejszy obiad - zupa grzybowa i ryż z jabłkami.
Syn zbzikuje ze szczęścia na widok ryżu ;)
A jak pachnie w domu!
Co mi tam jesień, wczesny mrok i nieobecność ludzi wokoło.
Dobrze jest i tak.
👍🏻🙂
OdpowiedzUsuńNo i pięknie. Dobrze odpoczęłaś i jeszcze wyciągnęłaś właściwe wnioski. Nie to co nas spotyka, ale to jak na to reagujemy ma największy wpływ na nasze samopoczucie. 🙂
OdpowiedzUsuńWiedziałam o tym, a jednak co innego wiedzieć, a co innego - mocno poczuć.
UsuńŚwietnie się dzisiaj czuję, a wcale specjalnie o to nie zabiegałam. Myślę, że wczorajszy ruch na świeżym powietrzu nie jest bez znaczenia.
Też często o czymś wiem, ale trudno mi przełożyć tę wiedzę na działanie. Ale... doceniam się za nawet za próby wprowadzenia wiedzy w życie. Karmię tym swoje wewnętrzne dziecko zamiast wciąż go krytykować. To się sprawdza.
UsuńCieszę się, że czytasz moje stare posty, a jeszcze bardziej się cieszę, że coś Ci dają. Ja też korzystam czytając o doświadczeniach innych blogerow. W Twoich zmaganiach z życiem i ze sobą odnajduję cząstkę swoich doświadczeń. Dziękuję za szczerość i pozdrawiam 🙂
rozumiem Twojego syna - ryż z jabłkami, to moje ukochane danie z dzieciństwa :D
OdpowiedzUsuńMiał być obiad na dwa dni, a "poszedł" cały już pierwszego :)
UsuńDziś makaron w sosie z wędzonej makreli - syn nie zareagował entuzjamem ;)